Odkąd pamiętam, wszyscy zawsze śmiali się ze mnie, że jem jak ślimak. I bynajmniej nie chodzi o to, że wciągam pokarm do otworu gębowego bez użycia rąk. A o to, że jem wolno. N a p r a w d ę b a r d z o W O L N O.
Co ciekawe, mnie nigdy brzuch z przejedzenia nie boli (nie, po Świętach też nie), a tych co się śmieją – owszem.
Spieszymy się zawsze i wszędzie. Rano – bo do szkoły/pracy. W pracy – bo trzeba zrobić jak najwięcej. Po pracy – bo przecież tyle obowiązków. Jemy w biegu, w przerwie między jednym a drugim spotkaniem. O śniadaniu zapominamy w ogóle, albo pospiesznie dojadamy bułę w samochodzie. Kolacja przed telewizorem, żeby jednocześnie i pojeść i pooglądać.
I potem nagle wszyscy się dziwią, że otyłość pojawia się nie wiadomo skąd. Przecież jem tyle, co wróbelek, powiesz. Problem w tym, że niekoniecznie. Jedząc na wyścigi, nie masz nawet pojęcia ile zjadłaś/eś.
Powolne jedzenie to tylko kilka dodatkowych minut dziennie. A jego efekty przejdą Twoje najśmielsze oczekiwania.
Powolne jedzenie – jak i po co?
1. Utrata wagi.
Na ten temat zrobionych zostało już chyba milion różnych badań, studiów, opracowań i publikacji – jeśli więc nie wierzysz mi, to sobie zagoogluj i poczytaj kogoś mądrzejszego ;)
Do mnie osobiście żadne liczenie kalorii, niejedzenie po 18 czy najróżniejsze diety nie przemawiają zupełnie. Jednocześnie polecam wpis liczenie kalorii nie ma sensu – tam wszystko wytłumaczyłam. Powolne jedzenie działa i mi to wystarczy.
2. Twój mózg potrzebuje czasu, żeby zrozumieć, że jest najedzony.
Informacja o tym, że jesteś najedzony/a trafia do Twojego mózgu dopiero po 20 minutach. Co to oznacza w praktyce? Ano to, że zwykle w tym czasie zdążysz się już napchać do granic możliwości, bo wciąż wydaje Ci się, że jesteś jeszcze głodny/a. Jedząc wolno, dajesz swojemu organizmowi wystarczającą ilość czasu, by dość do tego, że jest najedzony i w odpowiednim momencie powiedzieć stop.
3. Wolne jedzenie wspomaga trawienie.
Nawet się rymuje, więc musi być prawdą.
Jedząc wolniej, przeżuwasz dokładniej, dzięki czemu nie obciążasz swojego układu trawiennego. Pamiętaj o tym, że trawienie rozpoczyna się już w Twoich ustach. Lepiej rozdrobiony pokarm na początku jego drogi, oznacza mniej pracy dla naszego żołądka.
Rozwiązuje wszelkie problemy trawienne. I nie pozwala powstawać nowym.
4. Ciesz się tym, co jesz.
Ciężko jest nacieszyć zmysły, gdy połykasz jedzenie w pośpiechu. W takich okolicznościach możesz mieć nawet problem ze stwierdzeniem, czy dany posiłek w ogóle Ci smakuje.
Smakowanie tyczy się nie tylko posiłków, ale i wszelkiego rodzaju deserów i słodyczy. Jedząc powoli i świadomie nie jesteś w stanie wsunąć na raz całej tabliczki czekolady. NIE DA SIĘ. Serio.
Poza tym powolne jedzenie smakołyków, czyni nas szczęśliwszymi, dodając aurę wyjątkowości do naszego posiłku.
5. Powolne jedzenie a medytacja i trening uważności.
Jedzenie wolno i przykładanie uwagi do tego, co jemy, oraz powolne smakowanie to świetny trening uważności. To sposób na bycie tu i teraz, bez pośpiechu i wybiegania w przyszłość. I bez myślenia o tym, co czeka nas po zjedzeniu.
Jeśli jesz, to jedz i nie zajmuj się niczym więcej.
Bezmyślne jedzenie przed telewizorem odpada, ale to chyba jasne? ;)
Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj: