Zwykle podróżujemy przez życie ze sporym bagażem. Składają się na niego zarówno rzeczy materialne, jak i doświadczenia. W przypadku tej drugiej grupy, niezależnie od tego, czy są to przeżycia pozytywne, czy negatywne, w jakiś sposób nas wzbogacają, uczą i pozwalają wyciągać wnioski.

Z rzeczami już niekoniecznie tak jest. Posiadamy wiele urządzeń i przedmiotów, które są zupełnie niepotrzebne. Aby przyjrzeć się problemowi i postarać się go zrozumieć, najlepiej przeprowadzić eksperyment. Zastanów się, ile masz:

• par spodni?
• kosmetyków?
• książek?

A potem idź i je przelicz. Bardzo prawdopodobne, że szacowana liczba mocno różni się od tej rzeczywistej. Dlaczego? Głównie przez to, że kojarzysz rzeczy, których rzeczywiście używasz. Cała reszta, zepchnięta gdzieś na dno szafy, na pewno ci umknęła.

Szybki wniosek, jaki można z tego wysnuć – najwyraźniej te przedmioty nie były ci aż tak potrzebne.

Wiele rzeczy, które posiadamy, znajduje się w naszym życiu bez wyraźnego powodu. W jakiś sposób się w nim pojawiły, nie był to jednak skutek świadomych decyzji.

Skąd bierze się nadmiar?

Często trzymamy wiele rzeczy, ponieważ tak naprawdę boimy się ich pozbyć.  Obawiamy się emocji, które możemy poczuć podczas przeglądania. Zgromadzone przedmioty bywają również pancerzem ochronnym. Staramy się nimi łatać braki czy dziury w sercu, maskujemy kompleksy. Gromadzenie może być też namiastką bezpieczeństwa. Mamy zapasy, mamy duże domy, mamy niezawodne samochody – co złego mogłoby nam się przytrafić?

Nadmiar może również narodzić się z tego, że po prostu posiadamy dobrze płatną pracę. Pierwszy raz w życiu najzwyczajniej w świecie stać nas na kupowanie tego, na co mamy ochotę. Zwykle wiąże się to z wieloma godzinami spędzonymi w pracy, przez co tym bardziej uważamy, że po prostu należy się nagroda.

U mnie takim czasem był początek studiów. Wtedy samodzielnie zaczęłam odpowiadać za swój budżet. Zbiegło się to z okresem powstawania i rozwoju galerii handlowych. Pierwszy raz spotykałam się z takimi pojęciami jak promocja, wyprzedaż czy przecena. Wydawało mi się, że kupowanie rzeczy, nawet na zapas, wtedy gdy jest taniej, jest po prostu mądre i odpowiedzialne.

Nie było. Skończyłam z zapchaną szafą, pełną ubrań, z których wiele wcale mi się do końca nie podobało. A już na pewno nie wszystkie dało się ze sobą jakoś sensownie połączyć.

Przyczyn nadmiaru może być dużo, jednak ich poznanie jest kluczowe. Jeśli nie zdefiniujesz powodu swojego zbieractwa, możesz wyrzucać i sprzątać, jednak prędzej czy później wszystko i tak powróci do pierwotnego stanu.

Kupowanie nie łata dziury w sercu

Jak pisał Anthony de Mello, hinduski mistyk i psychoterapeuta:

„Kiedy wróbel buduje gniazdo w lesie, zajmuje zaledwie jedną gałąź. Kiedy jeleń gasi pragnienie w rzece, pije nie więcej, niż może pomieścić jego brzuch. My gromadzimy rzeczy, ponieważ nasze serca są puste”

Pomyśl przez chwilę – jak się czujesz, mając wokół siebie pustą przestrzeń? Jakie uczucia wywołuje w tobie czas wolny? O czym myślisz, gdy tak naprawdę nie musisz nic robić?

Często w takich chwilach czujemy pustkę. Budzą się również lęki z przeszłości. Łapiemy się na rozmyślaniu, którego chcielibyśmy uniknąć. Nagromadzone rzeczy mają tę dziwną właściwość, że wypełniają pustkę. To jest wygodne. Pytanie brzmi jednak – przed czym uciekamy? Czego tak usilnie
unikamy? Czego tak bardzo boimy się usłyszeć?

Zazwyczaj jest to obawa przed samotnością albo wręcz przeciwnie – przed bliskością. Jakiś silny żal, smutek lub inna emocja, którą łatwiej jest schować w stercie przedmiotów lub wypchanym po brzegi harmonogramie, niż się z nią zmierzyć.

Tutaj pojawia się moment na twoją decyzję – czy wystarczy ci odwagi, aby się z tą emocją zmierzyć, czy jednak wolisz już zawsze zamiatać ją pod dywan?

Musisz pamiętać, że jakość życia poprawia się tylko wtedy, gdy decydujemy się stawić czoła swoim lękom. Odkrywając ich przyczynę, odnajdujemy siebie.

Złudne poczucie bezpieczeństwa

Nie ma niczego złego w instynkcie wicia gniazda. Dom jest od tego, by zaspokajać nasze potrzeby, a jedną z tych podstawowych jest właśnie poczucie bezpieczeństwa.

Warto jednak zauważyć, że samo posiadanie przedmiotów nigdy go nie zapewni. Po pierwsze, zawsze znajdzie się kolejna rzecz, która wyda nam się potrzebna, by czuć się lepiej. Po drugie, pojawia się problem strachu i nietrwałości – przecież może się zdarzyć, że stracimy wszystko w wyniku kradzieży czy pożaru. Przez co majątek, zamiast być dla nas źródłem bezpieczeństwa, staje się dodatkowym powodem zmartwień. Dlatego warto zdawać sobie sprawę, że to, co nas otacza, jest i powinno być w stanie ciągłej zmiany. I nie lokować swoich uczuć i emocji w materii nietrwałej. Nie ma czegoś takiego jak trwałe poczucie bezpieczeństwa, które możemy
sobie kupić lub zapewnić.

Inną sprawą są lęki zakorzenione w umyśle, które wcale nie muszą być naszą własnością. Do takich należy na przykład obawa przed brakiem, niedostatkiem i ubóstwem. Nawet jeśli nigdy nie doświadczyłeś problemu głodu czy reglamentacji dóbr, to twoi rodzice czy dziadkowie żyjący w cięższych czasach, mogli takie lęki u ciebie zaszczepić. Nie da się ukryć, że historia Polski nie należy do bajkowych, wiele było okresów, w których Polacy musieli zmierzyć się z nadludzkimi trudnościami. Dlatego właśnie wciąż dźwigamy bagaż lęków przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Możemy się ich wyzbyć jedynie przez podejmowanie świadomych działań i decyzji. Skupiając się na tym, że w gruncie rzeczy wszystkiego jest pod dostatkiem, więc i możemy ograniczyć ilość rzeczy posiadanych „na wszelki wypadek”.

Posiadane rzeczy nie świadczą o tym, jakim jesteś człowiekiem

Często kurczowo przywiązujemy się już do samego faktu posiadania. Na podstawie tego, co mamy, budujemy cały swój wizerunek. Dokładnie na tej samej zasadzie oceniamy innych. Porównujemy się, przez co wciąż gonimy i staramy się przeskoczyć poprzeczkę, którą sami sobie ustawiliśmy tak wysoko.

Chcemy więcej, lepiej, szybciej. Najlepiej już teraz. Tymczasem, jak pisał włoski reporter Tiziano Terzani:

„Donikąd nie ma drogi na skróty: ani do zdrowia, ani do szczęścia, ani do mądrości. Żadna z tych rzeczy nie może być natychmiastowa”.

O tym, kim jesteś, w żaden sposób nie świadczą rzeczy, które posiadasz. Owszem, ktoś odwiedzając twój dom, może stwierdzić, że masz dobry gust. Ale to tylko meble, przedmioty, książki. Ani ich posiadanie, ani nieposiadanie nie zmienia, a przynajmniej nie powinno zmieniać tego, kim jesteś.

Zwykle newralgicznym momentem ograniczania posiadania jest przegląd książek. Przywykliśmy do tego, by ludzi posiadających w domu ogromne biblioteki, zaliczać do tych inteligentnych i oczytanych. Jest to po części naleciałość poprzedniej epoki, gdzie książki były naprawdę drogie i pozwolić sobie na nie mogli jedynie ludzie wysoko postawieni, podczas gdy cała reszta jedynie podziwiała je z zazdrością. Dziś jest inaczej, druk jest masowy, a same książki łatwo dostępne. Nawet jeśli kolejne nowości  nie mieszczą się w naszym budżecie, zawsze pozostają biblioteki, które wbrew pozorom są całkiem dobrze zaopatrzone.

Samo posiadanie książek nie czyni z ciebie człowieka oczytanego, tak samo jak nie definiują cię nagrody i dyplomy. Wystarczy, że swoją wiedzę masz w głowie i jesteś jej w pełni świadomy. Nie trzeba nikomu niczego udowadniać przez wyklejanie ścian w domu kolejnymi certyfikatami świadczącymi o ukończonych kursach.

Często posiadane przedmioty stają się dla nas wyznacznikiem statusu społecznego. Drogi samochód, duże mieszkanie czy zagraniczne wakacje mają świadczyć o tym, że jesteśmy ludźmi sukcesu. Staram się tutaj nie generalizować, bywa jednak, że takie zachowanie świadczy o niskim poczuciu własnej wartości. Czujemy się w jakiś sposób gorsi i te braki próbujemy wyrównywać posiadaniem. Niestety, to pułapka. Żadna liczba posiadanych rzeczy nie jest w stanie rozwiązać problemu, przez co będziemy kupować więcej i więcej, nadal czując się źle we własnej skórze.

Często pozbywanie się przedmiotów, które w jakiś sposób nas definiują, jest bardzo trudne. Czujemy się z nimi tak związani, że wyrzucając je, mamy wrażenie, jakby umierała cząstka nas samych. Jednak tylko takie działanie pozwala poczuć, że siła, pewność siebie i szczęście pochodzą ze środka, a nie z zewnątrz.

Pamiątki i prezenty

Bardzo możliwe, że trzymasz określone przedmioty, ponieważ przywołują  wspomnienia. Widząc stary bilet na koncert, przypominasz sobie szaloną
młodość i z rozrzewnieniem myślisz o dawnych czasach. Prezent od przyjaciela
uzmysławia ci, że kiedyś była przy tobie bardzo bliska osoba. Bieg czasu sprawił, że wasze drogi się rozeszły, czego teraz mocno żałujesz. Stara walentynka uwalnia lawinę wspomnień i refleksji o tym, „co by było, gdyby…”.

Nie ma nic złego w przechowywaniu prezentów czy pamiątek, pod warunkiem jednak, że nie jest ich za dużo. W przeciwnym razie cała twoja energia będzie za bardzo skupiona na przeszłości zamiast na teraźniejszości.

Pozbywając się niektórych rzeczy, robisz tym samym miejsce na nowe. Chyba każdy z nas woli jechać w kolejną podróż czy poznać nowych ludzi, zamiast przeglądać stojące w zakurzonych ramkach zdjęcia z wakacji i narzekać, że nie ma z kim wyjść na kawę. To samo dotyczy prezentów i pozostałości po byłych związkach. Zwłaszcza tych nieudanych. Wyrzucić, zapomnieć i zrobić miejsce na nowe.

Bardzo przydatne jest robienie regularnego przeglądu swoich pamiątek i przede wszystkim nieprzywożenie nadmiaru nowych.

Nadmiar przytłacza

Zbyt wiele przedmiotów na małej przestrzeni działa przytłaczająco. Zagracone mieszkanie sprawia wrażenie takiego, w którym nie można oddychać. Wydaje się ciężkie, ciemne i zabałaganione. Nawet jeśli jesteśmy świeżo o gruntownym sprzątaniu, nadmiar rzeczy rozprasza nasz umysł, sprawia, że
przeskakuje on z przedmiotu na przedmiot, przez co mamy poczucie jeszcze większego chaosu. Wszystko to ma bezpośredni wpływ na domowników, którzy zamiast oddychać pełną piersią i robić odważne kroki naprzód, kulą się w kącie i lawirują w stworzonym przez siebie labiryncie.

Nie czujemy się dobrze w takich miejscach i gdy tylko uświadamiamy sobie przyczynę problemu, chcemy coś z nią zrobić. Mamy wtedy dwa wyjścia – ograniczyć liczbę posiadanych rzeczy albo zmienić mieszkanie na większe. Na pytanie, które z nich jest prostsze i lepsze, musisz sobie odpowiedzieć samodzielnie.

Decydując się na oczyszczanie przestrzeni, pamiętaj, że zawsze jest jakiś powód, dla którego trzymasz te wszystkie rzeczy. Najzwyczajniej w świecie masz poczucie, że wszystkich ich potrzebujesz. Przecież nikt z nas nie jest głupi i nie gromadzi przedmiotów ot tak, dla hecy. Dlatego najważniejsze jest to, by tę przyczynę znaleźć. W przeciwnym wypadku – nawet jeśli zdecydujesz się na radykalny krok i pozbędziesz się wszystkiego, bardzo prawdopodobne, że zaczniesz gromadzić nowe rzeczy, by zapełnić pustkę emocjonalną.

[*Powyższy fragment pochodzi z 1. rozdziału  mojej książki “Miej umiar”]

Szkoła Jogi online
w Twoim domu

Chcę poczytać więcej >>>

Co otrzymasz?

  • Wysoką jakość domowej praktyki jogi w każdym wymiarze.
  • Dostęp do unikalnych materiałów niedostępnych nigdzie indziej w sieci.
  • Kameralną atmosferę w obliczu wzajemnego wsparcia wyjątkowej społeczności

Dołącz do nas >>>

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

No more articles
Close