Podsumowanie pourodzinowe to już tradycja w historii bloga. To poniżej będzie już czwartym takim wpisem.

Czy coś się zmieniło na przestrzeni tych lat?

Na pewno bardzo wiele! Dlatego polecam robienie sobie takich podsumowań. Tak samo jak w każdym miesiącu zachwalam robienie sobie comiesięcznych chwil refleksji. Nie zajmuje to dużo czasu i można to zrobić w dowolnej formie – pamiętnik, Instagram czy po prostu odrobina medytacji. U mnie to zawsze kompilacja – zdjęcia z Instagrama każdego miesiąca zbieram na blogu, dzięki temu mam dokładny ogląd tego, co działo się w danym czasie, gdzie byłam, co robiłam i jakie towarzyszyły temu emocje. Wiem też, w co zainwestowałam mój czas i czy to było tego warte.

Post poniżej jest takim “podsumowaniem podsumowań”, zebrałam cały rok w pigułce i… patrzę sobie na niego. I nie, nie myślę, nie analizuję, po prostu patrzę sobie.

I po raz kolejny stwierdzam, że życie jest zdecydowanie bardziej abstrakcyjne, niż nam się wydaje. Często przydarzają nam się rzeczy, o których nawet nie mieliśmy odwagi pomyśleć.

Dlatego im starsza (ha ha!), tym częściej dochodzę do wniosku, że warto myślenie odłożyć na bok, otworzyć się i zrobić dużo przestrzeni na to, co przychodzi.

Podsumowanie urodzinowe klasycznie zacznę od tortu. Tym razem czekoladowy z kremem z masłem orzechowym.

Przejdźmy więc do tego, że oboje jesteśmy zdrowi i dobrze się czujemy, a to chyba najważniejsze. Poza tym niedługo stuknie nam czwarta rocznica ślubu, a ja wciąż tak sobie myślę, że gdybym dzisiaj podejmowała tę decyzję, to wybrałabym dokładnie tę samą osobę na stanowisko mężczyzna :)

Cały ten rok, od zeszłych urodzin, przemieszkaliśmy w Gdyni. Nadal 5 minut piechotą do morza. Nadal w wynajmowanym mieszkanku wielkości łupinki od orzecha. I to był piękny czas. Dziś jednak wiemy już, że czeka nas przeprowadzka. Ale to temat na inną okazję  ;)

Morze i plaża ogromnie cieszą zimą – jest cicho i zupełnie pusto. I to jest coś, czego pewnie bym nie doświadczyła, gdybyśmy tu nie zamieszkali.

Z rzeczy podniosłych – we wrześniu ukazała się moja druga książka – Dlaczego joga?

Zbiera bardzo dobre opinie zarówno w internecie jak i w wiadomościach, które do mnie piszecie, co jest dla mnie największą nagrodą.

dlaczego joga opinie

Obie książki można sobie nadal kupić z dedykacją na życzenie tutaj >>> albo po prostu w dowolnej księgarni, wtedy już bez dedykacji ;)

dlaczego joga dedykacja

Zeszłoroczny lipiec, to czas w którym rodził się nasz simplife.shop. I to było największe wyzwanie tego roku. Wszystkiego uczyliśmy się od zera, nikt nam niczego nie pokazywał ani nie ułatwiał. To była (i wciąż jest) dobra lekcja wychodzenia poza strefę komfortu i odnajdywania się w niej.

Sklep rodził się w okolicach mich urodzin, nawet pierwszą malę, która się w nim pojawiła, nazwałam malą urodzinową. Nie ma jej już w ofercie, bo wszystko jest zawsze w wersji mocno limitowanej (z niewielkimi wyjątkami).

Swoją drogą – na początku sierpnia i on będzie świętował swój jubileusz.

Tak wyglądał nasz pierwszy banner. Który… mamy do dziś. Dlatego czas na zmianę. Bo od tego czasu zmieniło się… wszystko i nic.

W sensie – pozostała cała idea, ale pojawiło się dużo nowych rzeczy.

Powiększyliśmy nasz asortyment dość znacznie. Na pierwszy ogień poszły Księżycowe Planery i Kalendarze. To produkty, które napawają mnie dumą. Zapewne też z tego powodu, że wszystko (oprócz druku rzecz jasna) zrobiłam samodzielnie.

Sama zaprojektowałam grafikę, rozkład poszczególnych stron, okładkę, zakładki księżycowe i napisałam do niego jakieś prawie sto stron tekstu dotyczącego Księżyca, jogi, ajurwedy, litoterapii, rytuałów… ogólnie bardzo dużo wiedzy. Zajęło mi to masę czasu, zwłaszcza, że programów graficznych od czasu skończenia studiów nie używam już z taka intensywnością. Zwyczajnie wyszłam z wprawy ;)

Planer powstał w całości z materiałów z recyklingu, co jest jego dodatkowym atutem. Tutaj możesz zobaczyć Księżycowy Planer >>>

Księżycowych kalendarzy w formie plakatu już nie mamy (w końcu połowa lipca), ale w kolejnym roku też będą. A te tegoroczne wyglądały tak, jak poniżej :)

W tym roku planujemy nową edycję Księżycowego Planera (ta zostaje, będą po prostu 2 do wyboru) i prawdopodobnie poproszę już kogoś o pomoc przy składaniu. Dlatego jeśli to coś, co lubisz robić, śmiało możesz się ze mną kontaktować :)

Ta wersja będzie obszerniejsza – aktualnie cały tydzień mieści się na 2 stronach, teraz myślę o tym, by każdy dzień miał całą stronę dla siebie. To będzie alternatywa dla tych, którzy potrzebują jednak więcej miejsca na pisanie.

Tak to wygląda teraz, w alternatywnej wersji będzie więcej miejsca na każdy dzień.

W tworzeniu biżuterii z kamieni również nie było stagnacji. W odpowiedzi na  Wasze prośby, oprócz wersji sznurkowych pojawiły się również kolekcje złote i srebrne. Poniżej pierwsza taka nowość, czyli naszyjnik Droga Mleczna z kryształem górskim na srebrnym łańcuszku pokrytym złotem najwyższej próby.

Tuż za nim pojawiła się obszerna i stale powiększająca się KOLEKCJA KARMA, z różnymi kamieniami do wyboru.

Biżuteryjna wisienka na torcie to bransoletka i naszyjnik SIEDEM CZAKR, z kamieniami dobranymi tak, by stymulowały nasze centra energetyczne.

To podczas ich powstawania dopytywałam, czy o czakrach i energetyce chcecie czytać na blogu. I to właśnie pozwoliło mi na przemycenie wielu nowych tematów, z których jestem dumna. A będzie ich tylko więcej :)

Później przyszedł czas na gwóźdź programu i najbardziej wyczekiwany produkt, czyli korkowe maty do jogi. Prototyp posiadam już jakoś od marca zeszłego roku, zanim więc pojawiły się w sklepie, testowałam je ponad rok. I okazały się idealne. Co zresztą potwierdzają opinie osób, które kupiły swoje.

O TAKIE MATY WALCZYŁAM. Jestem z nich dumna i wcale tego nie kryję.

Zobacz Księżycowe Maty do jogi >>>

Autorką księżycowego wzoru jest Ola, tatuażystka z Łodzi, z którą poznałyśmy się na jednych z moich warsztatów. No i co tu dużo mówić – wzór miał być jeden, ale nie mogłam się zdecydować, który jest lepszy. Poprosiłam Was o pomoc, ale to niewiele pomogło, bo zdania były podzielone mniej więcej 50:50.

Dlatego powstały dwa. Swoją drogą, muszę sprawdzić, która lepiej się sprzedaje, bo nie ukrywam, że nie wiem… Mistrzyni statystyk pozdrawia ;)

Sklep był odpowiedzią na moją silną potrzebę tworzenia czegoś rzeczywistego. Wierzcie mi, że wirtualne działanie w pewnym momencie przestaje wystarczać. Chcesz widzieć owoce swojej pracy i chcesz poznać osoby, które z tych rzeczy korzystają.

Dlatego właśnie takim kolejnym krokiem w nieznane było pojawienie się na stoisku. Pierwsze takie “wyjście z internetu” miało miejsce na Festiwalu Wibracje, drugie na Festiwalu Jogi w Sulisławiu. Masa pozytywnych emocji i ciekawych spotkań. To wynagrodziło nam całą dotychczasową pracę.

Ten rok był mocno sklepowy. To wiem. Ale na ten mam nieco inne plany. Znaczy się sklep zostaje bez zmian, ale chciałabym wreszcie stworzyć swój pierwszy kurs internetowy. W związku z tym przede mną masa pracy i nauki, ale uwierzcie mi – tego rodzaju rozwój jest naprawdę piękny.

Poza tym, żeby nie było tak kolorowo. To wcale nie jest tak, że nam się wszystko pięknie udaje. I tak na przykład w zeszłoroczny podsumowaniu napisałam:

Zrobiłam pierwszy krok ku stworzeniu produktów rzeczywistych. Wierzcie lub nie, ale samo tworzenie do internetu jest po pewnym czasie męczące, bo nie widzimy efektów naszej pracy. Pierwsza była książka, która dała mi możliwość realnego wyjścia do ludzi. Kolejnym krokiem będą legginsy, za prototypy których odpowiada nikt inny jak… moja mama!

Legginsy i koszulki są testowane intensywnie od stycznia. I to bardzo intensywnie –  w końcu odwiedziły aż 2 razy Indie ;)

Już dziś mogę powiedzieć, że za jakiś czas liski pojawią się w sklepie :)

I… nic z tego. Legginsów jak nie było, tak nie ma, niestety nie udało mi się stworzyć niczego, co spełniałoby moje standardy jakości i estetyki i było przy tym wykonane z naturalnych materiałów. Ale temat pozostawiam otwarty, wierzę, że w odpowiednim czasie wszystko jakoś samo się rozwikła.

Koszulkowy prototyp wyglądał jak na zdjęciu powyżej :) I jest to pamiątka z codziennej jogi dla wszystkich festiwalowiczów Pol’and’Rock (dawny Woodstock). W tym roku też będę i już umieram z niecierpliwości. Spotykamy się na macie codziennie rano w Namiocie Kręcioły w strefie ASP:

  • środa 10:00
  • czwartek – sobota 9:00

Z kim się widzę?

Tutaj możecie sobie podejrzeć piękną relację zmontowaną przez mężczyzna >>> sprzed 2 lat.

To będzie nasze drugie tegoroczne spanie w namiocie. Wcześniejsze to Festiwal Wibracje i burza, przez którą myślałam, że umrę. Kiedyś sądziłam, że ze strachu przed burzą się wyrasta. Okazuje się, że jednak nie ;)

Ten rok był bogaty w niesamowitych ludzi, którzy nas otaczali. Kilka znajomości, które zaczęły się na warsztatach, zmieniły się w takie regularne przyjaźnie.

Każde tegoroczne warsztaty były magicznym czasem i z niecierpliwością wyglądam kolejnych. Aktualnie w połowie sierpnia, a później… zobaczymy. Czas najwyższy zaplanować coś na jesień.

Swoją drogą – jeśli znacie jakieś fajne miejscówki warsztatowe, to polecajcie śmiało. Od stycznia przeszliśmy w tryb nomada i każde kolejne warsztaty robimy w innym miejscu. Na zdjęciu powyżej kawałeczek warsztatów mazurskich z Edkiem w roli głównej.

Jedne warsztaty udało nam się zorganizować wiosną na Gran Canarii i to były jak na tę chwilę jedyne zagraniczne. Być może pomyślimy o jakiejś powtórce.

Nic też nie zmieniło się w kwestii tego, że warsztaty traktuję bardzo offline’owo. Nie nagrywam relacji, nie robię zdjęć. Wiele osób twierdzi, że powinnam, bo dzięki temu zainteresuję wyjazdami więcej osób. Ale… chyba nie mam takiej potrzeby, skoro miejsca na warsztaty zawsze bardzo szybko się kończą.

Z ostatnich, czerwcowych, warsztatów przywiozłam zdjęcie poniżej. Piękny obraz natury.

Poza tym nadal regularnie piszę do magazynu Yoga & ayurveda i to też jest taki krok w stronę tworzenia pozainternetowego.

Ten rok był kolejnym, w którym udało mi się okiełznać pracę na freelance. Poza tym zaczęło się już robić całkiem poważnie, ponieważ sklep daje zatrudnienie kilku dodatkowym osobom. I to jest piękne!

Jak to zwykle mówię – czasami jest ciężko i mam ochotę rzucić wszystko i wyjechać do Mozambiku, jednak nie zamieniłabym tego na nic innego.

W tym roku udało nam się odwiedzić wiele ciekawych miejsc. Z dalszych to Maroko i Grecja. Z bliższych – krótkie wypady po Polsce, głównie warsztatowe. Już wiecie, czemu za każdym razem chcemy robić warsztaty w innym miejscu ;)

Mieliśmy też kilka wypadów w stylu zupełnie slow, bez zwiedzania i innych atrakcji. Jednym z nich była majówka w drewnianym domku w Mszanie Dolnej.     Po raz pierwszy odwiedziłam również Zakopane, bo bardzo długo nie dawałam się na to namówić ;)  

Przeglądam te zdjęcia i wiem, że obiecywałam sobie w te wakacje więcej filmów plenerowych z jogą na YouTube, jednak pogoda miała zdecydowanie inne plany. Mam wrażenie, że do tej pory lato nad morzem trwało tylko tydzień.

Ale nie ma co narzekać – udało się stworzyć 2 filmy #kwadransnamacie – czyli joga wtedy, kiedy nie masz czasu ;)

Podsumowując – to był naprawdę dobry i piękny rok. Prawowity, jednak wypełniony pracą owocną przynoszącą zadowolenie i plony.

ateny Wzgórze Filopapposa w atenach

Plany na przyszłość i podsumowania

Wiecie, w tych pierwszych podsumowaniach robiłam sobie postanowienia. Rozliczałam się też z tych zeszłorocznych.

Nie zrobiłam tego w zeszłym roku i teraz też tego nie zrobię. Osadziłam się na tyle w “teraz”, że po prostu takie stawianie sobie celów i rozliczanie ich, przestało mnie fascynować.

Jednym postanowieniem niech będzie to, co pisałam poprzednio:

Mam taki dziwny zwyczaj, że zawsze w przeddzień urodzin czekam do północy. Tak żeby urodziny zaczęły się jeszcze przed zaśnięciem. Nie wiem czemu, ale za każdym razem łączy się to z jakąś nieuzasadnioną ekscytacją, tak jakby po północy miało się wydarzyć coś niesamowitego…

I tak sobie myślę, że chciałabym, żeby ta ekscytacja została jak najdłużej. I nie tylko w przeddzień urodzin ale tak po prostu.

Tak na co dzień.

Pozostałe podsumowania znajdziecie tutaj: I podsumowanieII podsumowanie, III podsumowanie 

Szkoła Jogi online
w Twoim domu

Chcę poczytać więcej >>>

Co otrzymasz?

  • Wysoką jakość domowej praktyki jogi w każdym wymiarze.
  • Dostęp do unikalnych materiałów niedostępnych nigdzie indziej w sieci.
  • Kameralną atmosferę w obliczu wzajemnego wsparcia wyjątkowej społeczności

Dołącz do nas >>>

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

 

No more articles
Close