Podsumowania pourodzinowe stały się już u mnie nawykiem. Mam to szczęście, że urodziłam się w połowie roku, więc zawsze lipiec jest dla mnie jakimś takim przystankiem. Takim momentem zastanowienia się nad tym, gdzie jestem, jak się czuję, w którą stronę idę. I czy kierunek, który sobie obrałam, jest tym odpowiednim.

Pozostałe podsumowania znajdziecie tutaj: I podsumowanie, II podsumowanie 

Tym razem dla odmiany będzie wersja ze zdjęciami, w dwóch poprzednich tego nie było. Dodałam sobie w tym wpisie najmilsze wspomnienia, które znalazłam u siebie na Instagramie :) A do każdego zdjęcia krótki komentarz.

Na zdjęciu najpiękniejszy tort urodzinowy, jaki kiedykolwiek dostałam. Wykonany w całości przez moje młodsze rodzeństwo. Wspaniała sprawa, naprawdę aż szkoda mi było go kroić.

Oboje jesteśmy zdrowi i dobrze się czujemy, a to chyba najważniejsze. Poza tym niedługo stuknie nam trzecia rocznica ślubu, a ja wciąż tak sobie myślę, że gdybym dzisiaj podejmowała tę decyzję, to wybrałabym dokładnie tę samą osobę na stanowisko mężczyzna :)

Przeprowadziliśmy się do Gdyni i mamy morze na co dzień. Mieszkamy tutaj od marca, ale w tym roku zima była tak długa, że gdy tu przyjechaliśmy na plaży leżał jeszcze śnieg, a woda była częściowo zamarznięta.

Wynajmujemy mieszkanie wielkości łupinki od orzecha, ale nie to jest ważne. Najważniejsza była lokalizacja, czyli 5 minut spaceru, który dzieli nas od morza.

Mieszkanie nad morzem łączy się bezpośrednio z codziennym spacerem po plaży. A przynajmniej u nas tak to wygląda. Tak naprawdę zdarzyły się tylko 2 czy 3 dni, kiedy tego nie zrobiliśmy. Deszcz, śnieg, gradobicie, trzęsienie ziemi… nie ważne, morze codziennie trzeba zobaczyć.

miej umiar z dedykacją

Wydałam swoją pierwszą książkę, która krótko po premierze znalazła się na 3 miejscu wśród najczęściej kupowanych poradników w Empiku. I generalnie same te topy i empiki niewiele mnie obchodzą. Dużo ważniejszy był ogrom maili i wiadomości, jakie od Was dostałam w związku z książką. Mimo iż te pierwsze emocje już minęły, to za każdym razem się rozczulam, kiedy piszecie, że książka zmieniła u Was coś, albo dała do myślenia. To najlepsza nagroda.

Książkę można sobie nadal kupić z dedykacją na życzenie tutaj >>>

Pozostając w klimacie literackim – skończyłam pisać drugą książkę, która pewnie ukaże się jesienią. Okładkę, a raczej jej fatalną (no umówmy się, że taka jest ;) wersję, mieliście już okazję oglądać. Będzie o… jodze. I mam szczerą nadzieję, że okaże się przydatna.

Udało mi się w końcu dotrzeć do Indii. Przekonałam się co do tego, że faktycznie śmieci tańczą tam na ulicach, a pomiędzy nimi slalomem suną krowy. A tak zupełnie serio, to poznałam kolejny wymiar jogi i za to jestem wdzięczna najbardziej.

I tak jak to zawsze bywa – zarówno nieszczęścia jak i szczęścia chodzą parami, więc w Indiach byłam w tym roku aż 2 razy. Zostałam wybrana przez Ministry of AYUSH (czyli na nasze to takie Ministerstwo Jogi, Ajurwedy i Medycyny naturalnej) jednym z 52 ambasadorów jogi z całego świata.

Tego drugiego razu zupełnie nie planowałam, a wszystko zadziało się za sprawą jednej z czytelniczek, która podesłała mi linka do informacji, o poszukiwaniu ambasadorów jogi. Wypełniłam formularz i okazało się, że jadę. Podzieliłam się tym linkiem na blogu i we wszelkich mediach społecznościowych, dzięki czemu z Polski było aż 6 osób. Bardzo miło było się poznać!

Zrobiłam pierwszy krok ku stworzeniu produktów rzeczywistych. Wierzcie lub nie, ale samo tworzenie do internetu jest po pewnym czasie męczące, bo nie widzimy efektów naszej pracy. Pierwsza była książka, która dała mi możliwość realnego wyjścia do ludzi. Kolejnym krokiem będą legginsy, za prototypy których odpowiada nikt inny jak… moja mama!

Legginsy i koszulki są testowane intensywnie od stycznia. I to bardzo intensywnie –  w końcu odwiedziły aż 2 razy Indie ;)

Już dziś mogę powiedzieć, że za jakiś czas liski pojawią się w sklepie :)

Ale nie myślcie sobie, nie wszystkie zdały egzamin na szóstkę w koronie. Nadruk na różowych w mandale (o które często pytaliście) niestety zawiódł. Tak że ich w sprzedaży niestety nie będzie… ale spokojnie, będą inne. Już niedługo będę pytać Was o radę i pomoc w podjęciu decyzji, który wzór wybieramy jako drugi.

Tak żeby była chociaż minimalna możliwość wyboru ;)

Ach, bo o tym nie wspomniałam, a to przecież kluczowe – legginsy są bawełniane. Czyli naturalne i oddychające, bo takich właśnie sama szukałam. Potrzeba okazała się w tym przypadku matką wynalazków.

Zaczęłam pisać regularnie na łamach magazynu Yoga & Ayurveda. To również jest taką sprawą dość rzeczywistą, bo dzieje się poza siecią. W najnowszym numerze możecie przeczytać bardzo obszerny wywiad ze mną, w którym odpowiadam na wiele pytań, których nikt wcześniej mi nie zadał.

pokonać strach

W zeszłym roku prowadziłam codzienną praktykę jogi dla wszystkich na Woodstocku. I to były najbardziej niesamowite zajęcia w historii. Tutaj możecie sobie podejrzeć piękną relację zmontowaną przez mężczyzna >>> 

W tym roku również tam będę :) i serdecznie zapraszam codziennie na 10 do namiotu Kręcioły w strefie ASP.

Miałam również ogromną przyjemność prowadzenia warsztatów i wykładów na festiwalu jogi w Sulisławiu. W dużej mierze właśnie wtedy postanowiłam wprowadzić na bloga cykl o praktyce poza matą, czyli o tym, że joga to duuuuuuużo więcej niż asany.

Poruszałam już ten temat w jednym z artykułów, który pisałam do magazyny Yoga & Ayurveda. Wykład na festiwalu również był właśnie o tym. Okazuje się, że ta kwestia Was interesuje, więc ja bardzo chętnie piszę to i owo. Teksty z tego cyklu będą pojawiały się mniej więcej co 2 tygodnie w niedziele. Dwa pierwsze możecie już przeczytać 1 >>>, 2>>>

Natalia Knopek kot

Od września mamy kota. I jest to najwspanialszy na świecie kot Edgar. Tyle że już chyba nikt nie pamięta, że on ma na imię Edgar. Wołamy na niego Edek, Bebek, Fuczak, Bebzol, Grubas, Mimulek… no, dużo by gadać ;)

W każdym razie decyzja o przygarnięciu kota była jedną z lepszych w życiu.

Znalazłam się w jednym z wydań Shape i to na 1. miejscu wśród influencerów, których warto obserwować w kategorii wellness. To bardzo miłe wyróżnienie. Poza tym, nie wiem czy się dopatrzycie, ale na zdjęciu jest nic innego, jak moja ulubiona pozycja – malasana. Nie mogło być lepiej ;)

Na koniec całej tej tęczy, dodam jeszcze, że przez ten roku miałam przyjemność spotkać wielu wspaniałych ludzi. Życzliwych, pomocnych, inspirujących. Wśród nich było wielu joginów, ale nie tylko. Każda osoba, pewnie często nieświadomie, zostawiła mi cząstkę siebie.

Ta tęcza to jednak nie zawsze

Ale żeby nie było, że tak wszystko kolorowo, to tak na koniec się podzielę, że z początkiem roku podupadłam na zdrowiu i to niestety tym psychicznym. Nie wiem, ile z tego było widać na blogu i czy w ogóle było coś widać, ale nie czułam się zbyt dobrze sama ze sobą. Wiele razy miałam ochotę rzucić to wszystko i wyjechać pasać owce do Mozambiku. Ale nie zrobiłam tego, a przynajmniej nie dosłownie.

Postanowiłam dać sobie czas na to, żeby sprawy same wróciły na swoje tory. Wycofałam się z wielu działań, ograniczyłam znacznie czas spędzany na pracy i w internetach. Pozwoliłam sobie na głębszy oddech.

Tak jest do tej pory – jadę na zdecydowanie wolniejszym biegu niż wcześniej. Pozwalam sobie na obserwowanie widoków. Spaceruję. Robię rzeczy, które wymagają zaangażowania medytacyjno-manualnego, a nie mózgowego. W sumie efekty tego też zobaczycie lada moment.

I tak sobie myślę, że właśnie TO jest moim największym osiągnięciem tego roku.

Plany na przyszłość i podsumowania

Wiecie, w poprzednich podsumowaniach robiłam sobie postanowienia. Rozliczałam się też z tych zeszłorocznych.

W tym roku tego nie robię. Nie mam na to w tej chwili ochoty, być może taka przyjdzie później.

Jednym postanowieniem niech będzie to, co pisałam już na Instagramie:

Mam taki dziwny zwyczaj, że zawsze w przeddzień urodzin czekam do północy. Tak żeby urodziny zaczęły się jeszcze przed zaśnięciem. Nie wiem czemu, ale za każdym razem łączy się to z jakąś nieuzasadnioną ekscytacją, tak jakby po północy miało się wydarzyć coś niesamowitego…

I tak sobie myślę, że chciałabym, żeby ta ekscytacja została jak najdłużej. I nie tylko w przeddzień urodzin ale tak po prostu.

Tak na co dzień.

Szkoła Jogi online
w Twoim domu

Chcę poczytać więcej >>>

Co otrzymasz?

  • Wysoką jakość domowej praktyki jogi w każdym wymiarze.
  • Dostęp do unikalnych materiałów niedostępnych nigdzie indziej w sieci.
  • Kameralną atmosferę w obliczu wzajemnego wsparcia wyjątkowej społeczności

Dołącz do nas >>>

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

No more articles
Close