Postrzeganie jogi na Zachodzie mocno się zmienia. W sensie – moim zdaniem się zmienia. Bo w całym tym wpisie będę bazowała tylko na mojej własnej opinii. To nie są żadne badania, żadne statystyki i każdy ma absolutne prawo widzieć to zupełnie inaczej.

Niemniej jednak w moim własnym odczuciu mocno się zmienia. Z jednej strony – przestajemy się jej bać. I to jest naprawdę piękne i rozwijające.

Jednak każdy medal ma swoje dwie strony. Tam gdzie jest słońce musi być też cień. I tym patetycznym zdaniem chciałam powiedzieć mniej więcej tyle, że owszem, joga stała się w naszym rozumowaniu przyjazna, ale jednocześnie – zostaje mocno upraszczana. Czasem wręcz wkładana do jednego worka z fitnessem i stretchingiem. A to jest duża strata.

Ale po kolei.

Joga w Polsce

Mój ostatni pobyt w Indiach zorganizowany został przez Ministry of AYUSH. Czyli tak po naszemu możemy powiedzieć, że jest to Ministerstwo Jogi, Ayurwedy i Medycyny Naturalnej. Ministerstwo wybrało 52 ambasadorów z całego świata i zaprosiło na prawie 2 tygodnie do Kerali na konferencje, warsztaty i zwiedzanie południa Indii.

Podczas tego pobytu miałam okazję porozmawiać z dr Arunem, który był naszym głównym prowadzącym, na temat świadomości jogi w Polsce. Czyli o tym jak jest postrzegana – jako sport, jako metoda pozbycia się bólu pleców i innych przypadłości, jako forma leczenia, czy może coś więcej. Nie mam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie i nie chcę jej mieć, bo byłoby to zwyczajnie wrzucaniem wszystkich do jednego worka.

Zauważyłam, co ogromnie mnie cieszy, że dużo zmienia się na plus. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że początkowo na blogu nie pojawiało się nic, co dotyczyło by jogi stricte. Miałam takie duże rozgraniczenie między moim życiem offline i studiem jogi, które prowadziłam wtedy w Danii, a tym co dzieje się na blogu. Pamiętam, że gdzieś kiedyś, zapewne niechcący, wspomniałam, że uczę. Wtedy pojawiły się pytania, wiele osób prosiło o posty związane bezpośrednio z tematem. Dlatego bardzo sporadycznie, ale zaczęły się pojawiać. Reakcje na nie były bardzo różne i uwierzcie mi – nie raz, nie dwa zostałam wyzwana od antychrystów czy to w komentarzach, czy to w długich jak papier toaletowy mailach.

Porównywałam to sobie z tym, co działo się w Danii i wiedziałam, że tam absolutnie nic takiego nie mogłoby mieć miejsca. Wierzyłam jednak, że w Polsce to jeszcze kwestia czasu. I faktycznie tak się pomału dzieje. Świadomość na temat jogi mocno wzrasta, jednak tak jak pisałam na początku – dzieje się to nieco dwutorowo. Jedni chcą dowiedzieć się więcej i na tej podstawie budują swoje zdanie. Drudzy korzystają z okrojonych gotowców, czyli jogi zmienionej na fitness, stretching i sposób na ból pleców.

Jedni i drudzy robią dobrze. Jedni i drudzy mają do tego prawo. Jednak ci ostatni całkiem sporo tracą, właśnie przez niewiedzę.

Czy ten blog jest o jodze?

To pytanie często się pojawia. Wiele razy padło w ankiecie, którą stworzyłam na 3. urodziny bloga, którą zresztą śmiało można jeszcze uzupełniać i za co ja jestem szalenie wdzięczna.

Wypełnij ankietę >>> 

I w tej własnie ankiecie pojawiały się głosy o tym, że blog nazwany jest bogiem o jodze, a przecież o jodze jest tutaj tak niewiele.

Całość rozbija nam się tutaj o pytanie – co my tak naprawdę przez tę jogę rozumiemy?

Sposób praktykowania asan, taki który znamy współcześnie, nie był elementem praktyki pierwotnych joginów. Wtedy terminem „asana” określało się wygodną pozycję do siedzenia podczas medytacji i praktyk oddechowych. Niektóre pozycje były praktykowane, jednak nie stanowiły nawet po części tak zaawansowanego systemu jak teraz, a ich znaczenie było niewielkie. Asany, jeśli w ogóle się pojawiały, były jedynie pomocniczym elementem całej praktyki.

Wiele zmieniło się dopiero w XX wieku, wtedy, gdy joga zaczęła docierać na Zachód.

Na poziomie fizycznym asany (czyli pozycje jogi) nie mają na celu rozbudowywania mięśni czy modelowania sylwetki. Istotniejsze jest zapewnienie odpowiedniej ruchliwości całego układu i utrzymanie go w zdrowiu. Dlatego duży nacisk kładzie się na zapewnienie właściwego funkcjonowania i ułożenia kręgosłupa (na wagę złota przy naszym obecnym siedzącym trybie życia) oraz stymulowanie pracy narządów wewnętrznych. Współczesna medycyna stwierdza, że wiele chorób, uznawanych za cywilizacyjne, ma swoje podłoże w wadliwym ułożeniu kręgosłupa i w dysfunkcji narządów wewnętrznych.

Jednak system jogi nie został stworzony po to, żebyśmy mogli się uporać z nadwagą, pozbyć bólu pleców czy zrobić szpagat. Jasne, to przychodzi samo jako taki skutek uboczny, nie jest to jednak cel tej praktyki. Istotą jogi nie jest „ćwiczenie”, ale podróż w kierunku głębszego poznania i po prostu okiełznania życia.

Patrząc chociażby na ośmioczłonową ścieżkę jogi, na której w dużej mierze opiera się joga, a o której będę więcej pisała w kolejnych wpisach – asany są tylko jednym z ośmiu członów jogi. Pozostałe zaś dotyczą zarówno naszych zwykłych codziennych spraw – takich jak organizacja czasu, stosunki ze sobą i z innymi, prostota życia czy dbanie o higienę (czy to nie o tym najczęściej czytamy na blogu?). Jak i tych bardziej duchowych, związanych z medytacją i poszukiwaniem.

Dlaczego o tym wspominam? Wcale nie po to, żeby zdeprecjonować fizyczne podejście do jogi. Nauczyciel i sposób nauczania są odpowiedzią na potrzeby uczniów, więc skoro właśnie ta gałąź na Zachodzie rozwija się najprężniej, widocznie taka jest potrzeba.

Piszę o tym dlatego, że coraz większa ilość osób chce wiedzieć więcej. Chce widzieć szerzej i korzystać ze wszystkich dobrodziejstw, które joga nam niesie, a nie tylko z gimnastyki.

Praktyka jogi poza matą

W zeszły weekend, podczas festiwalu jogi w Sulisławiu, miałam okazję prowadzić wykład o tym, co w jodze jest ważne oprócz pozycji. Wykład miał tytuł „Praktyka jogi poza matą” i był nawiązaniem i rozwinięciem artykułu, który swego czasu napisałam do magazynu Yoga & Ayurweda.

Wykład spotkał się z dużym zaciekawieniem. Po jego zakończeniu pojawiło się wiele pytań, które wyraźnie pokazały, że jest zainteresowanie tym tematem. W drodze powrotnej z Sulisławia pytałam Was na Facebooku i Instagramie, czy chcielibyście poczytać na blogu nieco więcej o życiu jogina, o jogicznej ścieżce i całym tym systemie.

I ku mojej ogromnej radości okazało się że tak! Że chcecie i że jest to temat, który Was interesuje.

Wierzcie lub nie, ale naprawdę bardzo cieszy mnie taka reakcja, zwłaszcza, że nad poruszeniem tego tematu zastanawiam się już od zeszłorocznych wakacji :) ale jakoś tak nie miałam pewności, że ktoś będzie to czytał.

Dlatego daję znać, że co 1-2 tygodnie na blogu będą ukazywały się artykuły dotyczące własnie tej “praktyki poza matą”. Będzie o życiu codziennym, filozofii, systemie jogi i o tym, z czego możemy korzystać na co dzień. Jeśli macie jakieś pytania (pamiętajcie, że głupich pytań nie ma), to śmiało piszcie. Jak nie, to będę sobie szła swoim trybem, ale wtedy nie ma pewności, że na Wasze konkretne pytanie padnie odpowiedź ;)

Szkoła Jogi online
w Twoim domu

Chcę poczytać więcej >>>

Co otrzymasz?

  • Wysoką jakość domowej praktyki jogi w każdym wymiarze.
  • Dostęp do unikalnych materiałów niedostępnych nigdzie indziej w sieci.
  • Kameralną atmosferę w obliczu wzajemnego wsparcia wyjątkowej społeczności

Dołącz do nas >>>

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

No more articles
Close