“Zadowolenie z życia to i tak więcej, niż większość ludzi jest w stanie osiągnąć.”
– Sarah-Kate Lynch
Jest piątkowe popołudnie. Możemy powiedzieć, że nasz tydzień, a przynajmniej czas pracy, właśnie się skończył.
Odczuwasz satysfakcję na myśl o tym, co udało Ci się zrobić i osiągnąć przez ostatnie 5 dni?
Czy raczej wciąż uważasz, że można to było zrobić lepiej, szybciej i piękniej?
Z czego jesteś dumna?
To pytanie celowo skierowałam do kobiet, bo mam wrażenie, że bardzo lubimy sobie ujmować. Nawet jeśli udaje nam się w życiu osiągnąć coś absolutnie wspaniałego, wmawiamy sobie, że to wyszło jakoś przypadkiem. Lub że każdy mógłby sobie z tym bez problemu poradzić. Albo też rozdrabniamy swoje osiągnięcie i stwierdzamy, że to wcale nie my to zrobiłyśmy, ale pomogły nam osoby, które spotkałyśmy na drodze.
Owszem, często sukces jest w dużej mierze wynikiem pomocy innych, bliskich czy po prostu otoczenia. Jednak nie oszukujmy się – o tych samych ludzi ociera się codziennie wiele osób. Jednak to właśnie Tobie udało się osiągnąć sukces. Czy to o czymś nie świadczy?
Dlaczego nie doceniamy własnych sukcesów?
Szczerze mówiąc – sama często się nad tym zastanawiam. I zawsze dochodzę do wniosku, że nie ma tu uniwersalnej zasady.
Na pewno część ludzi po prostu żyje z dnia na dzień i nie przywiązuje wagi do swoich osiągnięć. Żyją, bo żyją, a wszystko przemija jakoś obok i bez ich udziału. Katastrofy i inne mniejsze lub większe nieprzyjemności pamiętają, bo nie da się wobec nich przejść obojętnie w wypadku kiedy dotykają ich osobiście. Ale o sukcesach nie myślą.
Osobna grupa to osoby niesamowicie ambitne, które stawiają przed sobą ogromne cele i wymagają od siebie naprawdę dużo. Postrzegają zwycięstwo jako rzeczy wielkie i podniosłe, a nie są dumni z udanej prezentacji, spełnionego marzenia, czy tego, że tym razem udało się nie przypalić zupy. To bardzo źle.
Jeszcze inna sprawa to fakt, że wielu osobom brakuje wiary w to, że to co zrobiły jest wartościowe i po prostu fajne. Nie doceniają swoich sukcesów, umniejszają sobie i szybciutko puszczają wszystko w niepamięć.
Skromności mamy aż nadto.
Mówi się, że podróże kształcą. I o ile mnie nie uczą geografii czy historii, o tyle mówią wiele o ludziach. I pozwalają przeglądać się w innych jak w lustrze. Pisałam Wam kiedyś, że przez pewien czas studiowałam w Hiszpanii, potem w Danii i na tej podstawie mogę stwierdzić, że jako naród jesteśmy naprawdę skromni.
Nie doceniamy swoich osiągnięć ani na poziomie jednostki, ani całej społeczności – rzadko zdarza nam się mówić, że polskie produkty są najlepsze, a polscy sportowcy niepokonani. O rządzie już nawet nie wspomnę.
Skromność jest cechą pożądaną. Jednak duma i radość z osiągnięć jest niemniej ważna. Skromność a świadomość swoich mocnych cech, to dwa różne pojęcia.
Mały sukces, duża motywacja.
Moim zdaniem nie ma nic bardziej motywującego, niż fakt, że coś nam się udało. Owszem, wiele dobra i nauki wynosi się również z popełnianych błędów, ale czerpanie motywacji z porażki, często wymaga od nas szlifowania tej umiejętności. Z sukcesu zaś, cieszymy się mimowolnie.
Jednak pod nazwą sukces, wcale nie musi się kryć coś ogromnego.
Sukcesem może być to, że zdążyłyśmy na czas do pracy, a często zdarza nam się spóźniać. Albo zebrałyśmy się na odwagę i zadzwoniłyśmy gdzie trzeba, zamiast jak zawsze pisać maila. Lub też udało na się migiem posprzątać dom, bo wykorzystałyśmy kilka prostych sposobów na to, by dom sam utrzymywał się w czystości.
Powodów do dumy jest mnóstwo, trzeba tylko umieć je dostrzegać.
To z czego jesteś dumna?
Skoro mamy już ten piątek, albo jakikolwiek inny dzień, to śmiało możemy sobie podsumowywać i najzwyczajniej w świecie się cieszyć :)
- Co w tym tygodniu zrobiłaś fajnego? Czym chciałabyś się pochwalić?
Pochwal się sobą i swoim osiągnięciem. Napisz w komentarzu z czego jesteś dumna.
I wcale nie musi to być osiągnięcie na miarę wynalezienia penicyliny, a najzwyklejsza pierdoła, która w ludzki sposób po prostu cieszy.
Większość z tych rzeczy, to osobiste, małe sukcesy, którymi chcemy cieszyć swoje myśli. I to w zupełności wystarczy. Nawet jeśli nikt inny oprócz nas ich nie dostrzeże to… w sumie to co z tego? Nic nie stoi na przeszkodzie, by samodzielnie czerpać z nich satysfakcję.
Ja sama w tym tygodniu jestem dumna:
- z tego, że nie oskalpowałam mężczyzna jak zgubił kartę ;)
- z tego, że udało mi się logistycznie dopiąć weekendowe jogowe warsztaty, mimo wypadu do Pragi i sporadycznego, bardzo słabego wifi
- z tego, że udało mi się dziś odbyć fajną rozmowę z szalenie inspirującą kobietą, czego efekty zobaczycie za jakiś (pewnie dłuższy czas)
- z tego, że przed wyjazdem byłam o krok od przeziębienia, a jakoś udało mi się je okiełznać
- z tego, że po występie w PNŚ posłuchałam rady mężczyznowej babci, o tym że “co se człowiek odpocznie, to jego” i po prostu odpoczęłam
- z tego, że ustawiłam sobie swoje popiersie ;) jako zdjęcie tytułowe we wpisie, choć bardzo długo się nad tym zastanawiałam
- z tego, że w Polsce mamy naprawdę wspaniałe drogi, o czym przekonałam się na zasadzie porównania, podczas wizyty w Czechach
Niby głupoty. Ale przecież to z nich składa się całe nasze życie.
A Ty? Z czego jesteś dumna?
Podziel się koniecznie w komentarzu :)
Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj: