“Snułem plany na przyszłość, ponieważ wszyscy namawiają nas do tego, kiedy jesteśmy dziećmi, choć to największe kłamstwo ze wszystkich możliwych – że można coś w życiu zaplanować. W rzeczywistości nie mamy pojęcia, co nas czeka.” 

Tammara Webber Tak krucho

Życie lubi być zabawne. Czasem mam wrażenie, że miłuje się w tym, żeby płatać nam figle.

Lubimy myśleć, że mamy wszystko poukładane, snujemy plany i wydaje nam się, że teraz to już dokładnie wiemy dokąd zmierzamy i co nas czeka.

A potem nagle nieoczekiwany zwrot akcji, wszystko wywraca się do góry nogami, a my musimy podjąć decyzję – czy walczyć z nurtem, czy po prostu dać się ponieść prądowi wydarzeń.

A miało być tak.

No właśnie – miało.

Marzec zaplanowałam sobie od ucha do ucha i żeby wszystko działało jak w zegarku, trzeba było zacząć możliwie jak najszybciej.

Tymczasem, zgodnie z tym co pisałam Wam wczoraj:

WCZORAJ nie pamiętam w jakim kontekście wspominałam rady ciotki mojej współlokatorki z akademika. Ciotka Bożena mówiła, że zawsze trzeba dobrze wyglądać. Nawet jak się idzie wynieść śmieci.

DZISIAJ siedzę w dresie w jakiejś przydrożnej restauracji, bo popsuł nam się samochód i czekamy na lawetę. I tak się wstydzę swojego stroju ze chowam się za stołem. Tak że tak – ogromne pozdrowienia dla ciotki Bożeny! Wie co mówi!

Samochodowy przypadek sprawił, że zostaliśmy unieruchomieni na kilka dni. I w ten prosty sposób, nie możemy być tam gdzie planowaliśmy. A musimy być w miejscu, którego nie było w żadnych przewidywaniach.

Można robić plany, ale nie można zaplanować wszystkiego.

Dobrze wiecie, że lubię planować. Kocham listy zadań, bo jest to jedna z moich rzeczy stałych. Takich przystani i punktów odniesienia, które pozwalają mi określić, w jakim miejscu obecnie jestem. Poza tym pomagają mi spokojnie odpoczywać, bo wiem, że o niczym nie muszę pamiętać. To co miało być zrobione, zostało zrobione. A to co pozostało do wykonania, czeka sobie bezpiecznie na liście pod odpowiednią datą.

Wiem, że zabiorę się za to wtedy, kiedy nadejdzie jego czas.

I choć kocham planować, to niejednokrotnie już przekonałam się, że często wystarczy wiedzieć co chce się zrobić. Nie trzeba dokładnie, punkt po punkcie, wiedzieć jak tego dokonać.

Z tej prostej przyczyny, że gdy wszystko skrupulatnie zaplanujemy, to jeśli nawet w niewielkim stopniu, coś pójdzie nie po naszej myśli – mamy wrażenie, że zboczyliśmy z kursu. Bo przecież wyznaczyliśmy sobie krok po kroku dokładnie co robić. I teraz wszystko powinno być łatwe, tak jak moje ulubione z czasów dziecięcych łamigłówki z łączeniem punktów. Wystarczyło prowadzić linię po kolei do kropek z odpowiednim numerem i tego nie dało się zepsuć – zawsze wychodziło to, co trzeba, raz zając innym razem dom z ogródkiem.

Ale życie to nie nawlekanie kolejnych koralików na nitkę. Ono lubi zaskakiwać. Dlatego zamiast denerwować się, że nie możemy w odpowiednim czasie zrealizować swojego punktu na liście, lepiej po prostu utrzymywać wybrany przez siebie kierunek i pozwolić by los nam pomógł w sobie tylko zrozumiały sposób.

W końcu:

Życie jest tym, co ci się zdarza, gdy pilnie sporządzasz swoje inne plany.

Simon Beckett – Szepty zmarłych

Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by sobie usiadł.

Można być zawsze przygotowanym na 100%. Starać się na wszelki wypadek asekurować z każdej strony przed wszystkimi ciosami, które życie ewentualnie mogło by nam zadać.

Można. Pytanie tylko: po co?

Gdybyśmy wiedzieli, gdzie i kiedy się przewrócimy, wtedy faktycznie moglibyśmy się na to przygotować. Ale nie wiemy, dlatego do wyboru mamy – albo cały czas siedzieć i nie zrobić swojego wymarzonego kroku do przodu, albo właśnie biec, iść, sunąć przed siebie. I przewracać się, zdzierać kolana, jednak za każdym razem być choć odrobinę bliżej swego, niż to było na początku.

Wszystko jest po coś.

“To, że czegoś nie planowałaś, nie znaczy, że to była pomyłka. Są rzeczy, które nas spotykają dlatego, że powinny.”

Richard Paul Evans – Kolory tamtego lata

Tak samo, jak są rzeczy, które spotkać nas nie powinny i przed którymi wszystkie te niefortunne wypadki starają się nas uchronić.

A przynajmniej ja w to wierzę.

Masa rzeczy, a w sumie to nawet wszystko to, co nas spotyka, dzieje się z jakiejś określonej przyczyny.

Wszystko po to, byśmy na coś zwrócili uwagę. Zatrzymali się, albo właśnie przyspieszyli. Rozprawili się z przeszłością, lub zaczęli z ufnością myśleć o tym, co będzie.

Albo po prostu – różne wydarzenia wystawiają nas na próbę po to tylko, żeby nas czegoś nauczyć. Pokazać inną drogę. Zmusić do tego, byśmy opuścili ścieżkę, którą sami sobie wyznaczaliśmy i zobaczyli całe szerokie spektrum innych możliwości. Często jeszcze ciekawszych

Pułapka muszę.

Bo nam się często wydaje, że są na świecie rzeczy, które należy zrobić. Z naciskiem na te, które umieszczamy na swoich listach zadań.

I takie właśnie nieoczekiwane zwroty akcji pokazują, że nie, że wcale niczego nie musimy. Bo los sprawił, że nie zrobiliśmy, bo i nie mogliśmy. I że tak naprawdę… nic się nie stało!

Kilka telefonów, zmiana terminów. Ktoś wyciągnął pomocną dłoń, ktoś inny zaś poradził sobie sam, bez naszej pomocy. I nagle okazuje się, że wcale nie jesteśmy tacy niezastąpieni, jak nam się wydawało. I że zupełnie nic nie musimy.

Bo nie zrobiliśmy, a świat się nie zawalił.

Ziemia kręci się dalej i nic sobie z tej naszej chwilowej nieobecności nie robi.

A to, że nie jesteśmy teraz tam, gdzie chcielibyśmy być, wcale nie znaczy, że nie jest to miejsce dla nas.

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

No more articles
Close