Człowiek, jak to człowiek, chce zawsze wyglądać pięknie i młodo. Dlatego historia kosmetyki jest prawie tak samo stara jak historia koła. W tym czasie oczywiście wiele się zmieniło, powstawały nowe preparaty, wprowadzane były innowacyjne składniki.

Ale czy te zmiany, zawsze były na lepsze?

Jak się okazuje – niekoniecznie.

W starożytności sporządzano specjalistyczne mikstury na bazie wosków, oliwy czy naturalnych minerałów. Chyba nie ma nikogo, kto nie słyszał o Kleopatrze i jej słynnych kąpielach w mleku.

Rewolucja przemysłowa, która nastąpiła w XVIII wieku, zmodernizowała również przemysł kosmetyczny. Od tej pory mottem przewodnim stało się “więcej, taniej i szybciej”. Rozwój chemii naukowej sprawił, że do kosmetyków zaczęto dodawać coraz więcej sztucznych substancji. Fascynacja nauką jak i najzwyklejsze w świecie pobudki ekonomiczne, zepchnęły myślenie o skutkach ubocznych na plan dalszy.

W XX wieku kolejnym wielkim wydarzeniem było pojawienie się antybiotyków. Nagle cała dotychczasowa wiedza dotycząca ziołolecznictwa i właściwości różnego rodzaju roślin stała się oznaką zacofania. Przyszedł moment, w którym człowiekowi wydawało się, że jest mądrzejszy od samej natury. Jednak nadużywanie wszystkich tych chemicznych składników, konserwantów, barwników, detergentów i spulchniaczy przyniosło za sobą całą masę skutków ubocznych.

Nie oszukujmy się – szalejące obecnie alergie skórne i pokarmowe, niska odporność oraz zmutowane bakterie i wirusy nie wzięły się znikąd. Sami żeśmy to sobie wyhodowali.

Na szczęście coraz częściej daje się zauważyć większą świadomość konsumentów na tym polu. Już nie pozwalamy sobie tak łatwo wciskać kitu.

Twoja skóra, to nie zbroja.

O tym, że jesteś tym, co jesz mówi się na okrągło. Wielu ludzi pomału dostaje już bzika na punkcie bioekologiczności i wartości odżywczych swoich potraw.

A co z kosmetykami?

O nich jakość słyszy się zdecydowanie rzadziej. Tymczasem Twoja skóra, to nie pancerz jak u karalucha, ale ogromny organ, który pełni całą masę różnych funkcji.

Z jednej strony faktycznie ochrania wewnętrzne partie naszego ciała przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym, gorącem, chłodem, uszkodzeniami czy drobnoustrojami. Z drugiej jednak – nie jest ze stali i aktywnie uczestniczy w procesach życiowych: oddycha, wydala i… wchłania. I to wchłania dużo, bo sama też jest ogromna. Gdyby rozłożyć ją na płasko, jej powierzchnia miałaby ok 1,5 do nawet 2 metrów.

A co konkretnie wchłania?

Tak naprawdę wszystko. Jeżeli nie wierzysz, pomyśl sobie chociażby o plastrach antykoncepcyjnych – też nie trzeba ich połykać, żeby działały.

Skóra absorbuje składniki, które są na nią aplikowane w kosmetykach pielęgnacyjnych i myjących. Dalej, razem z chemicznymi dodatkami z żywności, są one magazynowane w naszym organizmie.

Niby prowadzi się wiele badań, na temat negatywnych skutków tego odkładania się. Jednak tak naprawdę więcej się… milczy. Wielkim koncernom spożywczym, kosmetycznym i farmaceutycznym wcale nie jest na rękę, by konsumenci byli bardziej świadomi wpływu poszczególnych składników na ich organizm, życie i zdrowie.

Skóra jest pamiętliwa.

I wcale nie chodzi o to, że się obraża.

Mimo tego, że ma ogromną zdolność do regeneracji, to nie pozostaje obojętna na to, jak się z nią obchodzimy. Różnego rodzaju zaczerwienienia, wypryski, zapchane pory czy wypadające włosy nie biorą się znikąd. Organizm broni się przed nakładanymi na niego substancjami, wydalając je ponad normę.

Podobnie ze zmarszczkami – długotrwały stres, niewyspanie i przesadne opalanie ma tutaj swój duży udział. I nie ma co się oszukiwać, kremy które “wyprasują” Twoją skórę, tak naprawdę nie istnieją. Dlatego lepiej jest w porę zapobiegać, niż później “leczyć”.

Czym się kierować przy zakupie kosmetyków?

  • wybieraj kosmetyki o krótszych składach – dzięki temu znacznie łatwiej będzie Ci ocenić, czy dany składnik ma korzystne działanie dla Twojej skóry. Poza tym mniej problemu sprawi Ci wyszukanie wśród nich ewentualnych sztucznych substancji konserwujących, barwiących czy zapachowych.
  • unikaj soli aluminium – w składzie umieszczonych jako Aluminium Chlorohydrex , Aluminium Distearate, Aluminium Sesquichlorohydrate. Spotykane są najczęściej w dezodorantach. Ich zadaniem jest zatykanie porów, przez co skóra mniej się poci. Tym samym zakłócony zostaje naturalny proces wydalania, termoregulacji i oczyszczania się organizmu.  Ich działaniem ubocznym może być uszkodzenie gruczołów potowych i łojowych.
  • unikaj sztucznych detergentów – takich jak chociażby bardzo popularny w przemyśle kosmetycznym SLS (Sodium Lauryl Sulfate) oraz SLES (Sodium Laureth Sulfate). Istnieją podejrzenia, że obie te substancje mogą mieć działanie kancerogenne.
  • unikaj sztucznych konserwantów – wśród nich najbardziej znane są parabeny o działaniu grzybo- i bakteriobójczym. To właśnie dzięki nim kosmetyczne mieszanki mogą spędzić w słoiczkach nawet kilka lat. Często bywają one przyczyną alergii, dodatkowo istnieją przypuszczenia o ich niekorzystnym działaniu na układ hormonalny
  • unikaj sztucznych barwników i substancji zapachowych – wiem, że niektórzy po prostu lubią jak im pachnie. Ale chyba zdajecie sobie sprawę, że Wasz ulubiony czekoladowy żel pod prysznic, nie zawiera w sobie prawdziwej czekolady, tylko sztuczny aromat? Substancje te mają zdolność do kumulowania się w organizmie. A ta kumulacja ma działanie wciąż nieodgadnione.

Czym kosmetyki naturalne różnią się od tradycyjnych?

O tym, że różnią się składem już wiemy. Ale czym jeszcze?

Konsystencja.

Kosmetyki naturalne często mają inną konsystencję, niż te drogeryjne. Zdarza się, że są bardziej lejące się czy mniej kremowe. To tak samo jak z pieczeniem ciasta – ciężko jest w warunkach domowych otrzymać tak idealnie porowate i lekkie wypieki jak te sklepowe. I wcale nie wynika to z braku talentu, a jedynie z  nieobecności sztucznych spulchniaczy.

Tak samo jest tutaj – kosmetyki naturalne są mieszanką składników. A nie sztucznie spulchnioną czy zażelowaną mieszaniną.

Zapach.

Tutaj podobnie. Kosmetyki naturalne nie pachną czekoladą. Bo gdyby tak było, trzeba by w nich rozpuścić kilka kostek tego słodkiego przysmaku, a nikt raczej nie chciałby się myć Nutellą.

Naturalne mieszanki pachną tym, z czego zostały stworzone – często woda różaną, lub olejkami np. grejpfrutowym.

Mniej się pienią.

Za powstawanie piany w kosmetykach tradycyjnych odpowiadają substancje, których lepiej jest unikać, czyli SLS i SLES. Czyli skoro w kosmetykach naturalnych ich nie ma, to i pienią się mniej. Ale czy to na pewno jest minus?

Wręcz przeciwnie – dla przykładu pasta do zębów, która pieni się jak wściekła, uniemożliwia nam tak naprawdę kontrolę tego, czy nasze zęby są już czyste, czy nadal wymagają szczotkowania.

Krótki termin ważności. 

Za możliwość długiego przechowywania kosmetyków na półkach łazienkowych i sklepowych odpowiadają sztuczne konserwanty. W kosmetykach naturalnych ich brak, stąd i krótszy termin przydatności.

Daj sobie czas.

Jeżeli jesteś przyzwyczajona do używania zwykłych kosmetyków, pierwsze zetknięcie z tymi naturalnymi może Cię trochę zaskoczyć. Bo nie zadziałają tak błyskawicznie, bo nie zmatują skóry na cały dzień, bo nie spienią się jak szalone albo nie będą pachniały gumą balonową.

Jednak nie zrażaj się przy pierwszym użyciu. Daj sobie trochę czasu i myśl o efektach długofalowych. W końcu chodzi tutaj o twoje zdrowie i życie.

Kosmetyki świeże, prosto z lodówki.

Często ostatnio poruszam tu tematykę pracy marzeń i konieczności zmiany, gdy tylko nie czujesz się na danym stanowisku komfortowo. W #MyFirst7Jobs, czyli czym się zajmowałam, zanim znalazłam się tutaj, podrzucałam Wam moje dotychczasowe zajęcia. Choć było ich sporo, wciąż zabrakło w nich rzeczy, o których “myślałam, że mogłabym robić”. Bo na brak pomysłów nigdy nie narzekałam.

Na oko jakieś osiem czy dziewięć lat temu przechodziłam szaloną fascynację kosmetykami, które można sobie zrobić samodzielnie w domu. Kupowałam składniki, mieszałam frakcje, dolewałam olejki i miksowałam co popadnie ręcznym blenderem.

Myślałam wtedy, żeby profesjonalnie się tym zająć. Jednak byłam jeszcze trochę za młoda i wszystkie te procedury mnie przerosły.

Ale dziś nie żałuję. Co więcej – ogromnie się cieszę, że są ludzie którzy jakoś właśnie wtedy spróbowali i którym się udało. Taką marką jest chociażby Fridge by yDe, marka która już od 9 lat produkuje naturalne, świeże kosmetyki o krótkim terminie ważności (2,5 miesiąca), które są pozbawione konserwantów, przez co konieczne jest trzymanie ich w lodówce.

O Fridge wspominałam Wam już w jednym z podsumowań, kiedy to zachwycałam się delikatnym nawilżającym podkładem. Obecnie w swojej kosmetyczce, choć lepiej byłoby napisać – w swojej lodówce, posiadam wybrane przez siebie trio, na które składa się: krem nawilżający, tonik różany i pomarańczowy peeling do twarzy, z których jestem równie zadowolona.

Nakładanie na twarz zimnych kosmetyków ma w sobie coś zjawiskowego, zwłaszcza rano fajnie potrafi postawić skórę na nogi. Na sam początek możecie spróbować włożyć na noc do lodówki swój zwykły krem i przekonać się, że to faktycznie całkiem fajna sprawa. I wcale nie straszna.

 

naturalna pielęgnacja


+ Konkurs

Wraz z marką Fridge by yDe przygotowaliśmy dla Was konkurs w którym możecie wygrać 3 kremy 1.0.

Co trzeba zrobić, żeby wziąć udział w konkursie?

Odpowiedz na pytanie: jak w naturalny sposób dbasz o siebie? 

Można słownie, można zdjęciowo, można piosenką, jak kto chce ;)

Czyli nadaje się absolutnie wszystko: od przepisu na zdrowe śniadanie, przez rytuały pielęgnacyjne i picie dużych ilości wody, aż po biegi, spacery i wizyty na siłowni. Poza tym co ja Wam będę mówić, sami wiecie :)

Jak zawsze są 3 drogi, tak żeby każdemu było wygodnie:

  • możesz zostawić komentarz pod tym postem
  • możesz umieścić zdjęcie na Instagramie dodając @simplife.pl i #simplifexfridge tak żebym mogła je znaleźć
  • możesz zostawić zdjęcie i/lub komentarz pod postem konkursowym na FB

Wygrywają 3 najfajniejsze zgłoszenia. Konkurs trwa od teraz do 11.02 do godziny 23.59. Udział w konkursie oznacza akceptację regulaminu.

Wyniki konkursu pojawią się pod TYM postem. Zwycięzców będę prosiła o kontakt mailowy i podesłanie adresu do wysyłki nie później niż 18.02.


Szalenie trudno było mi wyłonić zwycięzców.
I jest to ten moment konkursu, którego najbardziej nie lubię.
Zawsze mam wrażenie, że na nagrodę zasługują absolutnie wszyscy ;)
Niemniej jednak, kogoś trzeba wybrać.
Nagrody wędrują do:
Tymianek 
Agata Czekaj
@angela.kaczor
Gratulacje!
I przysyłajcie jak najszybciej maila z danymi do wysyłki :)

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

 

No more articles
Close