“Szczęśliwa z pełni życia kobieta, pławiąca się w orgii praw politycznych i obywatelskich, w jednej dłoni dzierżąca odkurzacz, a w drugiej kalkulator, trzecią, z czułym uśmiechem na ustach nalewa herbatkę mężowi, czwartą poprawia dziecku błędy w szkolnym zeszycie, piątą wiąże tobół z brudami, żeby je odwieźć do pralni, szóstą… nie, zaraz, czy nie pomyliło mi się z ośmiornicą…? A, co tam, szóstą robi sobie kunsztowny makijaż, siódmą podlewa kwiatki… Ósmą zmywa.” – Joanna Chmielewska

Na naszych oczach dzieje się trwająca nie od dziś rewolucja. Już nie tak widowiskowa jak w czasach wojujących sufrażystek, ale rozgrywa się nadal.

Z uwagi na zmiany obyczajowe i na coraz częstsze zacieranie się różnic pomiędzy pragnieniami, marzeniami i obowiązkami kobiet oraz mężczyzn, bierzemy sobie na głowę coraz więcej.

I żebyśmy się dobrze zrozumieli od samego początku – to NIE jest wpis feministyczny. Nie twierdzę, że tylko kobiety przesadzają z wysokością stawianej sobie poprzeczki. W równym stopniu dotyczy to obu płci. Ale wiadomo, jako kobiecie, zdecydowanie łatwiej jest mi pisać z babskiej perspektywy.

Jeszcze całkiem niedawno kobiety były postrzegane przez pryzmat prowadzenia domu, rodzenia i wychowywania dzieci, oraz dbania o ognisko domowe. Dodatkowo oczywiście musiały dbać o wygląd, schludny ubiór i o to, żeby podawane jedzenie było nie tylko pożywne ale i smaczne. Praca zawodowa była raczej poza sferą pragnień. Pamiętam nawet, że czytałam w jakiejś książce, że w Stanach istniały specjalne szkoły, które uczyły kobiety tego, jak być dobrą żoną i panią domu. Nie uczyły się tam matematyki czy fizyki a raczej tego jak ładnie podawać do stołu, jak podtrzymywać konwersację czy cerować ubrania.

Mężczyźni za to skupiali się głównie na zapewnieniu bytu materialnego małżonce i potomkom. O prowadzeniu domu wiedzieli niewiele, żeby nie powiedzieć że nic.

Ostatnimi czasy wiele się zmieniło. Kobiety zaczęły szukać czegoś więcej, zapragnęły spełniać się zawodowo i artystycznie. Nie ma w tym absolutnie niczego złego. Często jednak zapominamy, że we wszystkim trzeba zachować umiar – podejmując się nowych wyzwań, trzeba odpuścić nieco z tych starych.

Możemy mieć wszystko, ale nie w tym samym czasie

Współcześnie niejedna kobieta trzyma jednocześnie wiele srok za ogon.

W dużej mierze wpływ na to mają media i różnego rodzaju akcje motywacyjne. To one wmawiają nam, że osiągnięcie wszystkiego nie jest trudne i że leży w zasięgu każdej kobiety. Najlepiej radzą sobie z tym reklamy podpasek, które krzyczą “Myślisz, że nie dam sobie rady, bo jestem kobietą?!”.

Obecny model szczęśliwej i zadowolonej z siebie kobiety, przedstawia niewiastę, która spełnia się zawodowo, pnie po drabinie kariery i staje się rekinem biznesu. Jednocześnie potrafi zadbać o ognisko domowe, gotuje codziennie zdrowy obiad z dwóch dań, prasuje pościel i krochmali firany. No i oczywiście ma czas dla siebie: chodzi na fitness, jogę, do fryzjera, kosmetyczki, kina, teatru, śpiewa, tańczy, recytuje… ach i jeszcze udziela się charytatywnie.

Oczywiście robi to wszystko z wiecznym uśmiechem na twarzy, w nienagannym makijażu, fryzurze, garsonce i wysokich szpilkach.

Czy czytając powyższy opis, masz wrażenie, że to da się zrobić?

No nie, nie da się. A jednak Ty sama, często nieświadomie, własnie tego od siebie wymagasz.

Posiadanie wszystkiego nie leży w zasięgu żadnej kobiety. Nie oszukujmy się. A im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie.

Ustalanie priorytetów. Co jest dla Ciebie najważniejsze?

Na to pytanie nie odpowiem Ci ani ja, ani Twoi rodzice, przyjaciele czy znajomi.

Co najgorsze, że wielu z nich może próbować, pomóc Ci w podjęciu decyzji. Będzie Ci mówiło, jak powinno wyglądać Twoje idealne życie, do czego powinnaś dążyć i że wszystko da się.

Dlatego nie słuchaj innych i zrób wszystko w zgodzie z samą sobą. Pewnego pięknego dnia czy wieczoru usiądź wygodnie z dużą kartką A4 i wypisz na niej WSZYSTKIE rzeczy, które są dla Ciebie ważne. W kolejności zupełnie losowej. Możesz poświęcić na to więcej niż jeden dzień, tak żeby mieć pewność, że absolutnie wszystko znalazło się na tej liście.

Bierz pod uwagę wszystkie aspekty Twojego życia:

  • zdrowie
  • pracę
  • rodzinę
  • dzieci
  • partnera
  • dom/mieszkanie
  • harmonię
  • rozwój
  • czas dla siebie
  • podróże
  • bezpieczeństwo
  • przyszłość
  • naukę

A teraz z całej tej długaśnej zapewne listy, wybierz 10 elementów, które są dla Ciebie wyjątkowo ważne. Kolejność nadal nie ma znaczenia.

Kolejna selekcja – z tych wybranych 10 elementów, wybierz PIĘĆ NAJWAŻNIEJSZYCH i postaraj się je uhierarchizować w kolejności od kluczowych do tych najmniej istotnych.

Myśl głównie o swoim życiu teraz, co jest dla Ciebie obecnie najważniejsze?

Priorytety mają to do siebie, że z wiekiem i upływem czasu często się zmieniają. I nie ma w tym nic złego! W końcu na tym polega życie każdego z nas: na początku priorytetem dla nas jest to, by mama zmieniła nam pieluchę, później martwimy się życiem naszych pluszaków, by dojść aż do etapu pierwszych randek, wyboru partnera czy zakładania rodziny.

Rozumiesz już na czym polega “nie wszystko naraz”?

Teraz gdy już masz stworzoną swoją obecną listę priorytetów, spójrz czy i jak bardzo pokrywa się z tym, co robisz na co dzień. Czy to co jest dla Ciebie kluczowe, faktycznie zajmuje najwięcej miejsca w Twoim życiu? Czy przypadkiem nie jest tak że sprawy, które oznaczyłaś jako mało ważne, pożerają lwią część Twojego czasu?

Jeśli nie wszystko się pokrywa – pomyśl nad tym, jak możesz to zmienić? Co możesz ulepszyć? Co wyeliminować? Kogo i jak poprosić o pomoc?

Jeszcze raz przypomnę – priorytety się zmieniają, dlatego co pewien czas musisz wrócić do swojej listy. To ćwiczenie może być również bardzo skutecznym sposobem na stworzenie swojej tablicy marzeń (którą notabene też trzeba co pewien czas uaktualniać). Najlepiej aktualizować wszystko po zrealizowaniu jakiegoś większego celu, by zastanowić się – co dalej? I by mieć czas na świadomą radość z osiągnięcia. Warto również przyglądać się liście po znaczących zmianach w naszym życiu: przeprowadzce, zmianie stanu cywilnego, zmianie pracy czy urodzeniu dziecka.

Co dalej z tymi priorytetami?

Jeśli zastanawiasz się, do czego miałaby Ci służyć ta lista, to już tłumaczę.

Przede wszystkim do łatwiejszego podejmowania decyzji. I do odmawiania bez wyrzutów sumienia.

Przypuśćmy, że szef proponuje Ci awans, który wiąże się z możliwością rozwoju, ale jednocześnie dużą liczbą nadgodzin. Jeśli Twoim priorytetem jest kariera – wtedy zgadzasz się bez namysłu. Jeżeli jednak wiesz, że chciałabyś skupić się na rodzinie – odmawiasz bez problemu i bez żalu.

Działa to również w sytuacji zupełnie odwrotnej – partner podejmuje rozmowę o powiększeniu rodziny. Jeśli przez kilka kolejnych lat chcesz skupić się na rozwoju zawodowym – raczej będziesz wolała odłożyć w czasie powiększanie rodziny. Jeżeli jednak wiesz, że na tym etapie swojego życia, chcesz skupić się właśnie na dzieciach – łatwo podejmiesz odpowiednią decyzję.

Pozwól sobie pomóc. Naucz się oddelegowywać zadania.

To nie jest tak, że ustalanie priorytetów polega tylko i wyłącznie na rezygnacji. Tu zupełnie nie o to chodzi.

Ustalanie priorytetów ma Ci pomóc, ma na celu ułatwienie Twojego życia. Jeśli wiesz już co jest dla Ciebie ważne, co chcesz za wszelką cenę zrobić sama – skup się na tym.

Wiadomo jednak, że są sprawy, które są dla Ciebie ważne, ale żeby samodzielnie je wykonać, Twoja doba musiałaby mieć co najmniej 48 godzin. Dlatego właśnie niektóre rzeczy musisz odpuścić… albo zlecić ich zrobienie komuś innemu. Całkiem niedawno pisałam Wam, że aby mieć więcej czasu trzeba pozbyć się niektórych obowiązków, zwłaszcza tych, które można komuś zlecić. Nie będę się na ten temat rozpisywać raz jeszcze, zainteresowanych odsyłam do wpisu.

Ja również proszę o pomoc, zlecam. Bo wiem, że robienie wszystkiego samej, nie jest tego warte. I tak chociażby montażem filmów (które mam nadzieję już niedługo pojawią się na kanale), zajął się mężczyzn. On również odpowiada za poprawianie błędów w tekstach – więc jeśli trafi się jakiś kwiatek, to już wiecie do kogo pisać zażalenia. Porządki w domu również dzielimy po połowie, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że oboje pracujemy zawodowo i oboje chcemy mieć czas nie tylko na pracę, ale również dla siebie samych jak i dla siebie nawzajem.

Dlatego jeśli ważny jest dla Ciebie czysty dom – poproś o pomoc domowników. A jeśli oboje jesteście zapracowani – rozważcie zatrudnienie kogoś do pomocy, chociażby raz w miesiącu.

Zaletą wspólnych porządków jest także szanowanie czyjejś pracy. Jeśli któryś z domowników nie uczestniczy w porządkach, może mieć wrażenie, że wszystko samo się robi. Gdy jednak odczuje ten ciężar na własnej skórze, znacznie łatwiej będzie mu pamiętać o odkładaniu rzeczy na miejsce ;)

Jesteś wystarczająco dobra!

To że nie osiągasz wszystkiego naraz, wcale nie oznacza, że jesteś gorsza. Wręcz przeciwnie – jesteś osobą świadomą swoich potrzeb, umiejącą wyznaczyć priorytety i skupić się na nich. I rozumiejącą, że wszystko następuje w swoim czasie.

Dlatego nigdy przenigdy nie czuj się winna i nie miej wyrzutów sumienia dlatego, że coś sobie odpuszczasz.

Zwykle takie myślenie pojawia się na dwóch podstawowych płaszczyznach jakimi są rodzina i praca. Społeczeństwo wywiera tutaj ogromną presję. Ciężko jest zwłaszcza wtedy, gdy postanawiasz skupić się na karierze i odkładasz decyzję o powiększeniu rodziny. Albo w ogóle nie chcesz jej powiększać. Pamiętaj jednak, że

“Decyzja o posiadaniu dzieci przypomina decyzję o zrobieniu tatuażu… na twarzy. Lepiej być pewnym!” – Elizabeth Gilbert

Serdecznie odsyłam tutaj do wpisu o świadomym rodzicielstwie. Decyzja o posiadaniu dzieci powinna zostać podjęta przez obydwie strony i musi to być tylko i wyłącznie Wasze uzgodnienie, powstałe bez przysłuchiwania się głosom osób trzecich. Ponieważ jeśli zrezygnujesz z pracy na rzecz zostania panią domu, podczas gdy nie jest to zgodne z Twoimi priorytetami, na pewno nie będziesz z tą decyzją szczęśliwa.

I Twoje dzieci też nie będą, bo podświadomie cały czas będziesz je obwiniać, za zrujnowanie Ci domniemanej kariery.

To samo dzieje się, gdy jesteś w sytuacji zupełnie odwrotnej i postanawiasz skupić się na rodzinie. Przy obecnych trendach i gloryfikacji superwomen, które mogą wszystko, możesz mieć wrażenie, że nie rozwijasz się i nie robisz wystarczająco dużo. Nawet nie próbuj tak myśleć – bycie mamą i boginią domowego ogniska, to praca na pełen etat, bez urlopów, wolnych niedziel i L4. I należy Ci się za to duży szacunek. Nie mówiąc już o tym, że są kobiety, które idealnie potrafią łączyć prowadzenie domu z rozwijaniem własnych pasji. Ogromne brawa dla Was!

To co z tymi sroczymi ogonami?

Posiadanie wszystkiego nie leży w zasięgu żadnej ludzkiej istoty. A przynajmniej takiej, która w okolicach trzydziestki nie planuje upaść na twarz z przepracowania. Dlatego właśnie warto poświęcić trochę czasu na to, by zastanowić się – czego TY SAMA tak właściwie oczekujesz od życia?

I zacząć działać zgodnie z wyznawanymi przez siebie wartościami i własnymi priorytetami. Żyjesz dla siebie, a nie dla kogoś innego.

Wiesz, czasem trzeba się skupić i zrobić porządnie jedną rzecz zamiast 5 różnych byle jak i po łebkach.

Nie da się trzymać kilku srok za ogon jednocześnie. Bo czasem możemy zostać z milionem sroczych piór w garści. I jedyne co nam pozostaje – to zrobić sobie efektowne boa ;)

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

No more articles
Close