Pytacie mnie często co daje joga? Co zmienia? Czy odchudza? Czy wpływa na metabolizm? Czy niweluje problemy z zasypianiem? Zawsze automatycznie odpowiadam, że tak, tak tak tak. Ale wiecie jak to jest – gdy ćwiczysz regularnie, zapominasz o tym, jak źle było, gdy tego nie robiłeś. Człowiek ma to do siebie, że bardzo szybko przyzwyczaja się do dobrego.

Niedawno chcąc, nie chcąc miałam długą, prawie trzytygodniową przerwę od jogi. I powiem Wam jedno: nie róbcie tego.

Wbrew pozorom jednak – to było fajne doświadczenie. Wiem tez jak wiele joga zmieniła w moim życiu i że nie chcę wracać do tego, co było przed.

Co daje joga?

Joga rozwija człowieka jako całość. Nie skupia się tylko i wyłącznie na określonej części ciała, tak jak to często dzieje się przy ćwiczeniach na siłowni. Na pewno każdy z Was zna człowieka trójkąta – rozbudowane barki i klatka piersiowa a nogi jak zapałki. Do tego pupka jak orzeszek. Jegomość najzwyczajniej w świecie zapomniał, że branie na klatę to za mało, trzeba myśleć o całym ciele. W jodze nie da się sobie zrobić takiej krzywdy. Być może wizualne zmiany w ciele zachodzą wolniej, ale na pewno są całościowe. Raz jeszcze podkreślam, że chodzi o zmiany czysto wizualne nie to, co dzieje się pod skórą, ani wewnątrz ciała. Bo tam joga pracuje już od pierwszego kontaktu z matą.

Proste plecy.

Mam skłonności do garbienia się. Wiem o tym, dlatego staram się nad tym pracować i trzymać prostą postawę. Joga robiła to za mnie. Nie musiałam już skupiać się nad tym w jakiej pozycji stoję czy siedzę, bo zawsze było przynajmniej jako-tako.

Jednak im dłuższa przerwa, tym robiło się gorzej.

Wmawia nam się, że obecny siedzący i mało ruchliwy tryb życia, skazuje nas na krzywe plecy i problemy z kręgosłupem. Owszem, tak bywa i nawet często tak jest. Ale nic nie stoi przecież na przeszkodzie, by wziąć sprawy w swoje ręce.

Obiecuję, że warto. Ból pleców to okropna sprawa. Skolioza czy jakikolwiek skrzywienie nie tylko nieestetycznie wygląda, ale również sieje nam spustoszenie wewnątrz organizmu.

Przy wyprostowanym kręgosłupie, napinają się brzuch, „boczki” i nic się nie wylewa. Wierzcie mi, to nie jest kwestia bycia otyłym czy szczupłym. Znam osoby chude jak przecinak, którym brzuch nieestetycznie się fałduje, bo najzwyczajniej w świcie mają okrągłe plecy. I dopóki się nie wyprostują, to  nawet przy wadze 35 kg, nadal będą wyglądały źle. Znam również osoby przepięknie zaokrąglone, które dzięki prostej postawie utrzymują swoje ciało w ryzach, przez go gdy dumnie kroczą przez ulicę, odwraca się za nimi połowa społeczeństwa.

Tak, proste plecy to naprawdę klucz do sukcesu.

Dzięki prostej postawie nie tylko lepiej się czujemy, ale i lepiej wyglądamy. Poza tym dumna sylwetka, zaskarbia nam przychylność otoczenia.

Smukły brzuch.

Kształt brzucha to dosłowne następstwo naszej postawy. Jeśli się garbimy i pozwolimy mu wypływać ze spodni jak lawa, to zawsze będziemy wyglądać jak logo Michelin. Za to przy prostym kręgosłupie, nawet te nadmiary magicznie się rozpływają.

Poza tym, dzięki prostej postawie, mięśnie brzucha same się wzmacniają. I to nawet wtedy, gdy robisz nic, w sensie tylko siedzisz czy stoisz.

Ponadto techniki oddechowe w jodze  uczą nas w zdrowy i świadomy sposób rozluźniać brzuch. Dzięki czemu nasze narządy wewnętrzne nie tłoczą się już wewnątrz i nie uciskają siebie nawzajem. To znacznie poprawia metabolizm.

Kontrola wagi.

Czyli to, o co najczęściej dopytujecie – czy joga pomaga schudnąć?

Tak, pomaga. Jednak nie w sposób dosłowny, do jakiego przyzwyczaiły nas współczesne trendy. Tu nie chodzi o przeliczanie kalorii spalanych przy poszczególnych asanach (bo z takimi pytaniami tez już się spotkałam).

Jeśli więc szukasz odpowiedzi na pytanie, jakie asany należy wykonać, żeby spalić tego pączka i kebab, to za bardzo nie pomogę.

Joga to nie tylko kształtowanie sylwetki, ale także dbanie o ogólną higienę organizmu. Wiąże się to bezpośrednio z dbaniem o to, co jemy, o odpoczynek i aktywność, by dzięki temu osiągnąć wewnętrzną równowagę. Ja sama najpierw zainteresowałam się jogą, dopiero później, zupełnie nieświadomie, wzięłam pod lupę moją dietę.

Praktyka jogi to proces uzdrawiania samego siebie od wewnątrz i wspomożenie organizmu tak, by pracował jak najwydajniej.  Podświadomie zaczynasz wybierać zdrowe i odżywcze produkty, zamiast tych przetworzonych. Ja też nie od zawsze odżywiałam się zdrowo, byłam fanką chipsów, pizzy i coli. I, co ważne, teraz wcale nie jest tak, że nadal mam ochotę na te wszystkie śmieci, ale po prostu świadomie sobie ich odmawiam, bo wiem, że nie warto.

Cała magia polega na tym, że nie mam na nie ochoty. A jeśli mam, to bardzo sporadycznie i, tu uwaga, wcale sobie ich wtedy nie odmawiam. Zdarza się to na tyle rzadko, że nikomu nie zaszkodzi, a uważam, że zawsze lepiej jest zjeść to, na co mamy ochotę, zamiast cały czas o tym myśleć.

Poza tym znam masę ludzi, którzy odmawiają sobie swoich małych zachcianek, z czego oczywiście są domini. Po czym jednak organizm i psychika nie wytrzymują i wtedy wciągają wszystko, co napotkają po drodze – od wielkiej paczki lodów, przez ciastka, chipsy, tabliczkę czekolady i słoik nutelli. Popijając oczywiście colą. A potem rano znów budzą się z głośnym postanowieniem poprawy, jeszcze bardziej restrykcyjną dietą i ogólną nienawiścią i wstrętem do samego siebie.

Wracając jednak do tematu, efektem przerwy było to, że moje zachcianki pojawiały się częściej. Trochę mnie to bolało, bo wiedziałam, że powinnam sama siebie ograniczać. A to nie jest fajne, bo mój żołądek ma nadal mentalnie 5 lat i nie lubi, gdy ktoś mu się sprzeciwia.

Joga ma jeszcze tę fajną zaletę, że korzystnie wpływa na pracę układy pokarmowego. Dzięki temu szybciej spalamy i łatwiej się wypróżniamy.

Nie ukrywam więc, że po okresie przerwy odczułam również skutek wzrostu wagi.

Głęboki i spokojny oddech.

Zwykle nie poświęcamy uwagi swojemu oddechowi, bo wydaje nam się, że jest to czynność na tyle automatyczna, że tego nie da się schrzanić. Owszem da się.

Zwykle oddychamy płytko i szybko. Dodatkowo przyjmując „garbatą postawę” jeszcze bardziej ograniczamy dopływ tlenu do organizmu. Oddychanie pełną piersią nie wzięło się znikąd. Głębszy i pełniejszy oddech to więcej tlenu i więcej życia w Tobie.  Przy prostej sylwetce płuca mają więcej miejsca, żeby zrobić porządny wdech.

Regularna praktyka uczy nas oddychać głębiej, wolniej i spokojniej. Ponadto na skutek głębokiego, równomiernego oddychania podczas całych zajęć, ciało mimo wysiłku uspokaja się i wycisza

U mniej w dużej mierze przekłada się to na redukcję stresu i zdenerwowania. Bo czasem mam ochotę trzepnąć kogoś w łeb lub powiedzieć coś nie miłego, jednak po kilku wdechach po prostu stwierdzam, że nie warto ;)

Bóle miesiączkowe i regularne cykle.

Tego akurat nie napiszę wyciągając wnioski z tej konkretnej przerwy, bo była jednak za krótka, ale z całej praktyki. Pamiętam czasy, kiedy umierałam podczas każdej miesiączki. Cały dzień miałam kompletnie wyłączony z życia, wiłam się pod kocem i umierałam z bólu, połykając na potęgę leki przeciwbólowe.

Teraz już tego nie ma i z czystym sumieniem mogę napisać, że jest to zasługa jogi. Jeśli więc macie podobny problem i nic nie pomaga – to warto spróbować.

Energia przez cały dzień. I lepszy sen.

Dzięki jodze organizm jest lepiej dotleniony i jakiś taki hmm otwarty? Nigdy nie wiem jak to opisać.

Ja sama mam o wiele więcej energii, jeśli zacznę dzień od jogi. Nawet jeśli mam masę rzeczy do ogarnięcia już od samego rana, to i tak wiem, że poświęcenie chociażby tych 15 minut (które mogłyby wydawać się zmarnowane, bo przecież tak bardzo się spieszę), sprawią, że wszystko zrobię jeszcze szybciej i jeszcze lepiej.

Na skutek dopompowania mięśni i narządów dobrze natlenioną krwią, dostajemy kopa energii i dobrego humoru niemal od razu. Tu zwykle najlepiej sprawdzą się pozycje, w których nasza głowa jest niżej niż serce – mostek, świeca, stanie na rękach czy na głowie.

Poza tym joga, zarówno ta poranna jak i wieczorna, sprawia, że lepiej śpimy. Ja jestem typem człowieka, który przed snem zawsze wszystko analizuje. Wyrzucam sobie, jeśli coś zrobiłam źle, rozmyślam, co zrobić jutro, żeby to poprawić. I to wszystko wracało, gdy miałam jogową przerwę. Przy regularnej praktyce, zasypiamy szybciej, a głowa jest lekka, choć wcale nie pusta ;)

 

co daje joga

 

Krótko mówiąc, dziś, po tym nieplanowanym eksperymencie, podpisuję się pod tym rękoma i nogami – joga pomaga.

Filozofia jogi mówi, że każde ciało jest jak instrument, który aby grał czysto, musi być dobrze nastrojony. Gdy tylko o to zadbamy, będziemy mieć ogromną radość z użytkowania go. Jednak jeśli tego nie zrobimy, z upływem lat zaczniemy sztywnieć i tracić radość życia. Obniży się też poziom tej niewidzialnej, aczkolwiek wyczuwalnej życiowej energii

Ponadto dzięki tej przerwie uświadomiłam sobie, jak ogromne jest połączenie między ciałem a duchem, w rozumieniu chociażby ogólnego samopoczucia. Oba wpływają na siebie, więc fajnie jest, jeśli wzajemnie ciągną się ku górze. Jednak jeśli tak się nie dzieje, powstaje nam błędne koło, które jak najszybciej należy przerwać.

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

No more articles
Close