“Bądź wier­ny so­bie, a nie będziesz niewier­ny in­nym.” – Francis Bacon

Zauważyłam, że wielu osobom wydaje się, że blogerzy mają idealne życie. Nie odpadają im guziki od swetrów, spodnie nie gniotą się przy siedzeniu, nigdy nie gubią kluczy od mieszkania, a gdy już w ostateczności spadnie im kanapka, to zawsze jednak masłem do góry.

Nie generalizuję, być może u niektórych faktycznie tak to właśnie wygląda, ale u mnie nie. I zaraz Wam się przyznam dlaczego.

Pisząc to, biję się w pierś. Zawsze powtarzam Wam, żeby robić wszystko w zgodzie ze sobą, iść tam, gdzie prowadzi nas serce i podejmować się tego, co uważamy za słuszne, nawet jeśli inni uważają, że to bez sensu lub nie wypada.

Tymczasem sama ostatnio postąpiłam zupełnie inaczej. Podjęłam decyzję pod wpływem presji osób trzecich. I co? I żałuję.

Bardzo żałuję, bo powiedziałam “tak” zamiast powiedzieć “nie”, w momencie kiedy całą sobą byłam przekonana, że powinnam postąpić inaczej. Duże fajne plany zamieniłam na… no właśnie na co? Na bycie “w porządku” i “OK” oraz działanie w rytmie “bo tak wypada”.

Ale jak to się mówi – człowiek uczy się przez całe życie. A najlepiej uczy się na błędach. Także uczcie się na moim, bo po co brudzić sobie we własnym? ;)

Mówię “tak”, gdy myślę “nie”?

Jeżeli Wam się to nigdy nie zdarzyło, to naprawdę szczerze zazdroszczę i przybijam piątkę.

Moim zdaniem jednak jest to sytuacja tak częsta i oczywista jak przymrozek w styczniu. Społeczeństwo, rodzina, przyjaciele, znajomi, współpracownicy, krótko mówiąc KAŻDY w naszym otoczeniu czegoś od nas oczekuje. My sami w naszych głowach mamy jakieś określone normy i role w które się wcielamy: dla mamy chcemy być dobrą córką, w szkole wzorową uczennicą, w pracy pracownikiem na medal itd. Wchodzimy w różne postacie: mamy, taty, córki, szefa, przyjaciółki. Co ciekawe – im bardziej i im lepiej wczuwamy się w tę rolę, tym mocniej zapominamy o tym, kim my faktycznie jesteśmy i dokąd zmierzamy.

Świadomie czy też nie, przestajemy podążać swoją drogą, porzucamy nasze marzenia i plany, albo przynajmniej na chwilę odkładamy je na bok, tylko po to, by być “bardziej” tym czego oczekuje od nas świat a “mniej” tym czego sami pragniemy.

Praktycznie w każdym z nas siedzi coś takiego, co każe nam myśleć, że zawiedzenie siebie i własnych przekonań jest lepsze niż rozczarowanie rodziny czy ośmieszenie się w oczach innych. 

Jednak za każdym razem, gdy zaczynasz robić coś, co nie jest w pełni zgodne z tym, kim jesteś i co czujesz, gdy mówisz “tak”, mimo że głos wewnątrz Ciebie głośno krzyczy “nie! nie, nie, nie!”, tylko dlatego, że nie chcesz zawieść kogoś z Twojego otoczenia – możesz być praktycznie pewien, że będziesz tego żałować.

Nawet jeśli się do tego nie przyznasz i nie dopuścisz tego do świadomości, to mimo wszystko, gdzieś w tyle głowy, zawsze będzie Ci kołatała  maleńka myśl, że przecież miało być inaczej, że miałeś zupełnie odmienne plany i chciałeś być w tym momencie gdzieś indziej.

Uszczęśliwianie innych kosztem własnego szczęścia.

Działanie mające na celu uszczęśliwienie innych, kosztem samego siebie, rodzi jeszcze jedną, niezdrową zależność – mimowolnie oczekujemy czegoś w zamian.

Podświadomie jesteśmy przekonani, że OK teraz robię coś dla Ciebie, jeśli jednak to ja będę w potrzebie, Ty na pewno zrobisz coś dla mnie. Zwykle jednak tak się nie dzieje, przez co jesteśmy zawiedzeni i poirytowani. Choć zupełnie niesłusznie. Bo powiedzmy sobie szczerze: czy ktoś obiecywał nam cokolwiek w zamian? Nie, to tylko my sami to sobie wmówiliśmy.

Zawsze lepiej i łatwiej jest żałować tego, zrobiliśmy coś i nie wyszło. Przynajmniej jesteśmy uczciwi wobec siebie – zrobiliśmy, staraliśmy się, daliśmy z siebie wszystko, ale nie wyszło. Trudno.

Jeśli jednak ktoś nas odwiedzie od naszego pomysłu, zmienimy zdanie i nie wykorzystamy przez to naszej szansy, później możemy pluć sobie w głowę naprawdę bardzo długo. Głównie dlatego, że cały czas żyjemy jedynie marzeniami i wyobrażeniami o naszym planie, w związku z czym w naszej głowie wszystko idzie gładko i perfekcyjnie się udało. Możliwe że w rzeczywistości wcale by tak nie było, ale przecież nie mieliśmy okazji tego sprawdzić.

Bądź wier­ny so­bie.

Dla każdego z nas istnieje jakaś odpowiednia ścieżka na tym świecie, więc tylko idąc tą właśnie ścieżką, czujemy się szczęśliwi i, co najważniejsze, w porządku wobec siebie. Często błądzimy w poszukiwaniu jej, jednak gdy już trafimy na właściwe tory, wtedy nagle wszystko okazuje się takie proste. Może też nie do końca – zwykle taka odnaleziona droga wiąże się z ogromem pracy, jaki musimy włożyć w podążanie nią. Ale to jest przyjemna praca, taka która sprawia, że rano wyskakujemy z łóżka jak kanapka z tostera, na dodatek cali w skowronkach. Taka dzięki której każdego wieczoru możemy powiedzieć do siebie “tak, to był dobry dzień”, w spokoju położyć się spać oraz z ciekawością i niecierpliwością wypatrywać dnia kolejnego. 

Jeśli chcesz pomagać innym, sprawić im przyjemność i przynieść radość, wbrew pozorom musisz zadbać najpierw… o siebie. Gisele Bundchen powiedziała kiedyś, że:

„Jeśli jesteś szczęśliwy, możesz szczęściem obdarować innych. Jeśli nie kochasz siebie i jesteś sam ze sobą nieszczęśliwy, nie możesz dać innym nic innego, niż właśnie to.”

Życie jest krótkie, a już na pewno zbyt krótkie, by samemu siebie unieszczęśliwiać. A dokładnie to zrobimy, jeśli zaczniemy iść cudzymi ścieżkami zamiast swoimi. Rób to, co sprawia że czujesz się dobrze z samym sobą, to z czym wewnętrznie się zgadzasz. Nie zdradzaj swoich przekonań w imię zadowolenia kogoś innego. 

Czasami, żeby osiągnąć swoje własne szczęście, musisz mieć odwagę, żeby zawieść. Rozczarować innych w imię tego, by nie zawieść samego siebie.

Czy warto?

Harold Whitman powiedział kiedyś:

“Nie pytaj siebie o to, czego potrzebuje świat. Pytaj siebie, co Cię ożywia, a później ruszaj i rób to. Albowiem to, czego potrzebuje świat, to ludzie, którzy stali się żywi.”

I to chyba będzie najlepszą odpowiedzą na zadane pytanie.

Bo gdy ktoś nas zawiedzie to owszem, boli. Jednak nie jest to nawet odrobinę porównywalne ze świadomością, że zawiedliśmy sami siebie.

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

No more articles
Close