“W poranku znajduje się coś kojącego. Przesuwam kartkę i nagle znajduję się w zupełnie nowym dniu. Szansa na inne historie. Nie muszę niczego kontynuować.” Katarzyna Maicher 

Dziś trochę o tym jak zacząć wcześnie wstawać. Mówi, Wam to osoba, która z rannym ptaszkiem nie ma nic wspólnego, więc skoro na mnie działa, to na Was na pewno ;)

Dziś kolejny krok Maratonu Minimalisty. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy i nie wiesz o co chodzi – patrzymy tutaj :)

 

Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem. Pobudka o świcie kojarzyła mi się zdecydowanie bardziej z karą aniżeli z wyzwaniem.

Przez zdecydowaną większość mojego życia uwielbiałam wylegiwać się w łóżku do późna, co jednak wbrew pozorom wcale nie świadczyło o moim lenistwie. Zwykle spałam ok 5-6 godzin na dobę, po prostu kładłam się spać możliwie jak najpóźniej. W pewnym momencie postanowiłam to zmienić i ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu… okazało się, że wbrew pozorom lubię wcześnie wstawać :)

Uwierzcie mi, czasem warto jest spróbować czegoś zupełnie innego, chociażby po to, żeby przekonać się czy to coś dla nas, czy może zupełnie nie.

Jak uczynić poranne wstawanie przyjemniejszym? Lub chociażby MOŻLIWYM? ;) Mam kilka podpowiedzi :)

Jak zacząć wcześnie wstawać?

Przede wszystkim zacznijmy od małych kroków. Nie aplikujmy sobie żadnych drastycznych zmian. Jeśli jeszcze do dzisiaj wstawaliśmy w okolicach południa, wstanie jutro o 6 rano z uśmiechem na twarzy graniczy z cudem.

Zacznij powoli, wstawaj 15-30 min wcześniej każdego dnia. Te kilka minut to tak znikoma różnica, że nawet tego nie odczujesz, jednak nawet przy 15 minutach dziennie po tygodniu mamy ponad dwie godziny :) Zwiększajmy czas powoli, aż osiągniemy nasz cel. To tak samo jak z bieganiem, również zaczynamy od małych dystansów, a potem okazuje się, że możemy przebiec maraton.

Kładź się wcześniej spać.

Naszą małą zmianę najlepiej zacząć od wcześniejszego pójścia spać. Jeśli położymy się do łóżka o normalnej godzinie, tak jak zwykliśmy to robić, a będziemy próbowali wstać wcześniej, to może się to okazać bolesnym doświadczeniem.

Być może jednym z Twoich nawyków jest przesiadywanie do późna przed komputerem czy telewizorem. Musimy się niestety pogodzić z faktem, że nie jesteśmy cyborgami i albo rybki albo akwarium. Jeśli chcesz wstać wcześniej, musisz pożegnać się z buszowaniem do późna. No chyba że chcesz chodzić nabuzowany/a już od samego rana.

Co zrobić jeśli wcześniejsze zasypianie nie należy do Twoich nawyków i boisz się że nie zaśniesz.

Na to również są sposoby. Przede wszystkim wyłącz wcześniej komputer i telewizor. To samo dotyczy się smartphona. Gapienie się przed snem w któryś z tych ekranów daje naszemu mózgowi wyraźny sygnał, że jeszcze nie pora na spanie. Zamiast tego napij się w spokoju herbaty, weź ciepłą kąpiel i udaj się w stronę łóżka.

Polecam zrobić tego typu eksperyment w sobotę lub w niedzielę, gdy nie mamy nic niecierpiącego zwłoki do zrobienia wieczorem. Idziemy do łazienki, odpalamy pachnące świece, robimy sobie małe spa po czym udajemy się w stronę sypialni. Dzięki temu zasypianie wcześniej będzie nam się kojarzyło z czymś cudownym.

Jeśli dalej nie możemy zasnąć polecam książkę, NIE na smartphonie. Oczywiście pod kołdrą i na leżąco ;)

Postaw budzik daleko od łóżka.

Tak, teraz ta drastyczna część. Na mnie działa, myślę, że na Was też. Zawsze gdy nagle i całkiem wtem muszę wstać o jakiejś nieludzkiej godzinie, stawiam sobie budzik z dala od łóżka. Boję się, że w przeciwnym razie wyłączę go przez sen i będę błogo spała dalej.  Lub też że będę klikała drzemki w nieskończoność.

Jeśli postawimy sobie nasz nieszczęsny budzik w pewnej odległości, będziemy musieli wygrzebać się z pościeli, po to by go wyłączyć. A to siłą rzeczy zmusi nasz do wstania z łóżka.

Dodatkowo odkładając nasz budziko-telefon dalej, uchronimy się od tej niezdrowej pokusy gapienia się w ekran w momencie gdy nie będziemy mogli wieczorem zasnąć.

Pod żadnym pozorem nie wracaj do łóżka.

Skoro już budzik, mniej lub bardziej boleśnie, zmusił Cię do wykaraskania się z pościeli, wykorzystaj to! I pod żadnym pozorem tam nie wracaj. Ja wiem że jesień, że zimno, szaro i czasem ponuro. A że łóżko wciąż takie ciepłe i kołdra taka miła. Ale nie ma lekko, jeśli chcemy wstać, pierwsze swoje kroki po wyłączeniu budzika kierujemy prosto do łazienki. Czy tam do kuchni. Ja zawsze zaczynam dzień od włączenia czajnika, ale to już kto co woli. Grunt, żeby wyjść z sypialni i znaleźć się w bezpiecznej odległości od źródła naszych pokus ;)

I teraz tak, w tym kluczowym momencie kiedy będzie się w nas kłóciła delikatna chęć wstania i ogromna potrzeba wrócenia do łóżka, nie słuchamy naszego mózgu. W momencie gdy dopuścimy go do głosu, znajdzie tysiąc dowodów na to, że jesteśmy niewyspani i każe w trybie natychmiastowym wrócić do łóżka. No bo przecież kilkuminutowa drzemka wszystko zmieni.

Nie oszukujmy się, te kilka dodatkowych minut pod kołdrą nie zmieni niczego, a sprawi jedynie, że będziemy się uwijać jak w ukropie, żeby zdążyć na czas do szkoły czy do pracy.

Biegniemy do łazienki, bez gadania.

Duże dzieci też lubią nagrody.

Tak, nie tylko maluchy lubią być nagradzane i motywowane w ten sposób do dalszego działania. Znajdź zajęcie lub czynność, która zmotywuje Cię do wcześniejszego wstania z łóżka. Być może masz małe dzieci i te kilka chwil o poranku pozwolą Ci w spokoju wypić kawę i poczytać książkę. Albo wraz ze swoją drugą połówką oboje zaczynacie pracę wcześnie i rano jedynie wpadacie na siebie w kolejce do łazienki czy szafy. Zapas czasu pozwoli Wam zjeść wspólne śniadanie… albo przynajmniej w spokoju napić się kawy czy herbaty.

Jeśli jesteście entuzjastami porannego biegania, czy porannej jogi (ja!) możecie wykorzystać ten czas właśnie na sport. Popołudniu po powrocie ze szkoły lub pracy często okazuje się, że jesteśmy zbyt zmęczeni, albo nagle znajdujemy tysiąc rzeczy ważniejszych niż ważne i odkładamy naszą aktywność  na jutro. A jutro znowu na jutro i znowu i znowu… Aż w końcu zaprzestajemy ruchu jakiegokolwiek.

Nie od dziś wiadomo, że poranek kształtuje nasz nastrój na cały dzień, a nic tak nie poprawia humoru, jak odrobina ruchu :)

Either you run the day or the day runs you.

Wykorzystaj swój czas jak najlepiej. Jeśli spędzimy nasz przedłużony poranek na niczym, możemy być pewni, że po kilku dniach odechce nam się wcześniejszego wstawania.

Mówi  się, że rano jesteśmy najbardziej produktywni (serio, sprawdziłam to na sobie i potwierdzam, a do rannego ptaszka jest mi naprawdę, bardzo, bardzo daleko). Może się więc zdarzyć, że wstając wcześniej uda Ci się zrobić całą masę rzeczy, możliwe że nawet więcej niż zwykle przez cały dzień. Twój umysł jest wypoczęty, skory do współpracy. Dodatkowo wypluwa kreatywne pomysły jak na zamówienie. Nie zmarnujcie tego ;)

I przede wszystkim doceń to że jest względnie cicho i spokojnie. Jeśli reszta domowników wciąż śpi, masz czas tylko i wyłącznie dla siebie. Niezły komfort, co? :)

Ja rano razem z kalendarzem planuję sobie cały mój dzień, co zwykle również nastraja mnie pozytywnie.

Ponadto pamiętaj o częstych przerwach w pracy. Rzuć okiem za okno. Masz tę cudowną możliwość podglądania w spokoju wschodu słońca.

A najlepiej po prostu znajdź chwilę, by wyjść na zewnątrz. Jogging, szybki spacer, czy chociażby wyjście na balkon, wszystkie chwyty dozwolone, byleby tylko zaczerpnąć świeżego, porannego powietrza.

Być może dzięki temu poranek zamiast być znienawidzonym, stanie się Twoją ulubioną porą dnia :)

Kwestia tylko znalezienia sobie celu naszego wczesnego zrywania się z łóżka. I oczywiście wcześniejsze pójście spać.


Wszystkie pozostałe kroki Maratonu Minimalisty znajdziesz tutaj :)

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

No more articles
Close