“Rano nie pamiętam nawet połowy tych wszystkich genialnych zdań, celnych uwag, brutalnych przycinków i rzewnych aluzji, które wymyśliłem przed zaśnięciem. Z tego powodu staram się spisywać wszystko, co wymyślę każdego dnia, nim dzień ten się zakończy.” Piotr Czerwiński – Międzynaród
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego jak wiele jest powodów, dla których warto pisać. I tak naprawdę nie chodzi tu wcale o wyszukane formy, czy jakąkolwiek wirtuozerię pisaniową. Drugim Mickiewiczem nikt nam zostać nie każe, jednak do napisania kilku zdań codziennie, powinniśmy dać się przekonać.
Dziś kolejny krok Maratonu Minimalisty. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy i nie wiesz o co chodzi – patrzymy tutaj :)
O tym że warto czytać już pisałam. Z resztą powstaje na ten temat niezliczona ilość kampanii i akcji motywujących. Chociażby, znane chyba każdemu “Przeczytam 52 książki w 2015” czy “Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka”.
Promuje się czytanie, a o pisaniu nikt za bardzo nie wspomina. Tymczasem przynosi ono ogromną ilość korzyści. Porównywalną, o ile nawet nie większą, niż czytanie.
Pisanie uczy nas jasno wyrażać swoje myśli.
Moim zdaniem jednym z najważniejszych powodów, dla których powinniśmy rozważyć skrobnięcie chociażby kilku zdań dziennie, jest uczenie się wyrażania swoich myśli. Może to wydać się śmieszne, ale wcale nie zawsze to co piszemy, czy mówimy, jest zrozumiałe dla innych. To że w naszej głowie coś brzmi jasno i logicznie, nie oznacza jeszcze, że osoba postronna zrozumie to z równą biegłością.
Często jest tak, że podczas dyskusji wiemy, co chcielibyśmy powiedzieć, jednak nie potrafimy ubrać tego odpowiednio w słowa. W efekcie zamiast przemówienia godnego Martina Luthera Kinga pojawia się jakiś niezrozumiały bełkot, przerywany wielokrotnym “eeeee”, “yyyyyy”, “noooo”. Prowadzenie dziennika to praktyka, która jak każda inna, prowadzi do mistrzostwa. Efekty w postaci umiejętności formułowania swoich wypowiedzi i jasnego wyrażania zdania przydadzą się każdemu, zarówno w życiu zawodowym jak i po prostu ułatwią nam porozumiewanie się w rodzinie, czy kontakt z naszą drugą połówką. Bez prawidłowego wyrażania myśli trudno o dobrą komunikację, bez niej zaś rośnie ilość konfliktów, nieporozumień i stresu.
Pisanie może stać się dla nas takim trochę treningiem “na sucho”, mamy jakiś swój pogląd i musimy wyjąć go z głowy i przelać na papier. Bez presji czasu, bez stresu i bez tych wszystkich ludzi czekających na naszą wypowiedź.
Nie wiesz co pisać? Pisz pamiętnik.
Najprostszym sposobem do znalezienia celu i sensu codziennego pisania jest prowadzenie pamiętnika. Możemy tam zapisać wszystkie głupoty i pierdoły chodzące nam po głowie. Często w ciągu dnia przez nasz umysł przepływa tysiące myśli. Przeplatają się ze sobą, urywają, mają sens lub nie, ale mimo wszystko są. Gdy jest ich za wiele zaczynamy się sami w tym wszystkim gubić. Chodzimy poddenerwowani czy smutni, sami nie do końca wiedząc dlaczego. Przelanie myśli na papier i nazwanie emocji (szczególnie tych negatywnych) sprawia, że zaczynamy dostrzegać konkretne problemy. Dopóki nie uświadomimy sobie, co tak naprawdę nas boli, nikt nie jest w stanie nam pomóc.
Ponadto przeczytanie później tego, co napisaliśmy, sprawia, że zaczynamy patrzeć na nasze problemy pod innym kątem. Trochę jakby z punktu widzenia osoby trzeciej. A nie od dziś wiadomo, że zawsze łatwiej rozwiązuje nam się problemy innych niż swoje własne. Dodatkowo emocje przelane na papier są niejednokrotnie niczym kamienie zdjęte z serca, czy z głowy. Jeśli więc mamy możliwość zdjęcia tego balastu – dlaczego by z tego nie skorzystać?
Rób notatki podczas czytania książek.
Ja robię to notorycznie. Przez to czasem czytanie książki idzie mi jak krew z nosa. Nic na to nie poradzę. Uwielbiam zapisywać inspirujące cytaty, fragmenty, komentarze czy przemyślenia. Kwestie z którymi się zgadzam, jak i te, którym jestem zupełnie przeciwna. Chociażby po to, by przemyśleć je raz jeszcze i zastanowić się, dlaczego tak mnie oburzyły.
Czytałam kiedyś, że człowiek powinien tyle samo czytać, co pisać. Brzmi ciekawie, jednak w dzisiejszych czasach ogromnego natłoku informacji możemy mieć z tym nie lada problem. Zawsze jednak lepiej jest pisać choć trochę niż nic.
Ulotne pomysły chwytane długopisem.
Zapewne każdemu zdarza się wpaść na jakiś świetny pomysł, który potem gubi się w natłoku myśli. Ok, przepadł, ale może było to coś, naprawdę godnego uwagi?
Pisanie, czy to pamiętnika, czy po prostu zwykłego notatnika daje nam możliwość spisywania wszystkich naszych pomysłów. Nie ważnie jak niesamowite i oderwane od rzeczywistości by nie były – zapisujmy. Kto wie, może jurto czy za rok uda nam się znaleźć sposób na wprowadzenie ich w życie. Gdyby nie wizjonerzy, do dziś nie polecielibyśmy w kosmos, nie mielibyśmy dostępu do internetu, ani nawet komputera. Tak, ludzie myślący kiedyś o tym, też wydawali się oderwanymi od rzeczywistości wariatami.
Poza tym warto zapisywać nie tylko te super wizjonerskie sprawy, ale też te przyziemne, pomysły na wyjazd na wakacje, czy nawet na obiad. Gdy już je zapiszemy, możemy je potem punkt po punkcie, kartka po kartce rozwijać. Pomysły mają to do siebie, że nagle się pojawiają i równie nagle wylatują z głowy – zapisujcie je więc i wykorzystajcie z pożytkiem dla Was. Plany na biznes też często pojawiają się nagle, warto o tym pamiętać i zawsze mieć przy sobie coś do pisania.
Sposób na uchwycenie cudownych wizji przed zaśnięciem.
Nie wiem czy zwróciliście uwagę na cytat na początku tekstu, jeśli nie to podsuwam go raz jeszcze.
“Rano nie pamiętam nawet połowy tych wszystkich genialnych zdań, celnych uwag, brutalnych przycinków i rzewnych aluzji, które wymyśliłem przed zaśnięciem. Z tego powodu staram się spisywać wszystko, co wymyślę każdego dnia, nim dzień ten się zakończy.”
Mi zdarzało się to notorycznie. Przed samym zaśnięciem myślałam sobie o wszystkich sprawach dnia codziennego, problemach i pomysłach. Rozluźnienie jakiemu sprzyja klimat sypialni, a szczególnie łóżka, oraz błogość umysłu przed samym zaśnięciem sprawiają, że bardzo często wpadamy na genialne pomysły! Serio! Ale co z tego, jeśli nad ranem nic już nie pamiętamy…
Najlepszy sposób aby temu zaradzić to po prostu położenie koło łóżka długopisu i notesu. Ja do dziś uważam, że byłą to jedna z najlepszych decyzji jakie w życiu podjęłam ;)
Elektronicznie czy na papierze?
Osobiście polecam pisanie ręczne. I nie mówię tu wcale o epopejach na 3 strony A4, które klepalibyśmy od rana do wieczora, ale chociażby o małych, prawie nieistotnych zdaniach. Lista zakupów, plan zajęć na jutro, pocztówka z wakacji, to powinno się nadać. Warto jest dbać o umiejętność pisania odręcznego jak i o charakter pisma. Poza tym pisząc ręcznie przypominamy sobie zasady ortografii – tam nic nam się nie podkreśli czerwoną falbanką.
W dzisiejszych czasach zbyt dużo piszemy na komputerze. Owszem, biegłość w przelewaniu słów na ekran za pomocą klawiatury jest w cenie, jednak nie da się nią zastąpić czytelnego charakteru pisma. Poza tym ręczne pisanie ma ten dodatkowy atut, że każe nam się 7 razy zastanowić, zanim coś napiszemy. Tu nie ma opcji “backspace” która usunie wszystko w niepamięć. Jeśli napiszemy coś głupiego, pozostanie brzydkie skreślenie.
Jednak ma to jedną podstawową i ogromną zaletę: uczy nas planowania tego, co chcemy napisać. Nie wiem czy pamiętacie pisanie wypracowań w czasach przedmaturalnych. Dostawało się temat i trzeba było, przynajmniej mniej więcej, wiedzieć od początku do końca co i jak chcemy napisać. Nie było wymazywania, kopiowania, wklejania w inne miejsce, otwierania kolejnego pustego dokumentu. (Sama przyznam, że podczas pisania tego tekstu wycięłam coś z początku i wkleiłam na koniec. A niby matura to bzdura.)
Zadanie na nadchodzący tydzień? Zacznij pisać: pamiętnik, notatnik, bloga. Cokolwiek.
I po prostu czekaj na efekty :) tylko uważaj – to naprawdę wciąga. Być może na początku wyda Ci się, że zupełnie ale to kompletnie wcale a wcale nie masz o czym pisać. Zacznij wtedy pisać cokolwiek i uwierz mi – pomysły same napłyną i to tak masowo, że ciężko będzie się przed nimi ogonić ;)
To co, skusicie się? :) Dajcie znać w komentarzach :)
źródło zdjęć: unsplash.com
Wszystkie pozostałe kroki Maratonu Minimalisty znajdziesz tutaj :)
Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj: