Słaba silna wola, to jedno z moich ulubionych określeń. Ile razy słyszy się, że ktoś czegoś nie zrobił, nie osiągnął, nie dopracował albo nie wytrzymał, bo zabrakło mu samozaparcia? Albo motywacji. Albo jednego i drugiego.

Pytanie brzmi jednak – na ile osiąganie wyznaczonych sobie celów jest kwestią silnej woli, a na ile umiejętnością podejmowania odpowiednich decyzji?

Co to takiego silna wola?

O ludziach sukcesu zwykło mówić się, że są wymagający wobec siebie i konsekwentni. Charakteryzuje się ich jako osoby, posiadające silną wolę, stąd błędne przekonanie, że silna wola, to coś co dostajemy gdzieś tam, nazwijmy to, przy urodzeniu. Jak kolor oczu czy karnacja.

Wiadomo, że po to są dyskusje i różne poglądy, żeby można się było z nimi zgadzać lub nie zgadzać. Tak samo w tym przypadku robię i ja, zgadzając się, a wręcz radośnie przytakując Henry’emu Hazlittowi:

Siłę woli można więc zdefiniować jako umiejętność wizualizacji odległego od nas celu – wizualizacji tak wyraźnej i zdeterminowanej, że wszelkie potrzeby czy zachcianki, które mogłyby z tym celem kolidować, nie są w stanie go wyprzeć.

Pułapka polega więc na błędnym przekonaniu, że głównym warunkiem osiągnięcia sukcesu jest silna wola otrzymana jako dar z nieba. Czyli albo ją masz, albo jej nie masz. Ewentualnie jeśli masz jej trochę, to możesz ją sobie podrasować jak bicepsy na siłowni. Idąc dalej tym tropem – każde niezrealizowane postanowienie utwierdza nas w przekonaniu o własnej słabości.  Napędzamy błędne koło utrwalania negatywnych nawyków, usprawiedliwionych brakiem wrodzonej silnej woli. Samoocena spada prawie do zera, a zdolność do podejmowania kolejnych wyzwań i osiągania sukcesów gdzieś się rozpływa.

Tymczasem nie żadna wrodzona umiejętność ani kosmiczna siła, ale najzwyklejsza w świecie zimna kalkulacja i odpowiednie wybieranie priorytetów, staje się kluczem do sukcesu.

Silna wola czy kwestia odpowiednich wyborów?

W temacie podejmowania decyzji, idąc dalej za Hazlittem:

Człowiek jest kłębkiem pragnień. Pożąda tego, tamtego i jeszcze czegoś innego. Jednakże świat jest tak ułożony, że prawie nigdy nie można zaspokoić jednego pragnienia, nie rezygnując z innych pokus. Ten specyficzny stan rzeczy ma swoje odbicie w starym powiedzeniu: “Nie można jednocześnie mieć ciastka i zjeść ciastka”. Patrząc na to szerzej, można powiedzieć, że każda nasza zachcianka ma swoją cenę. Ceną ciastka jest dolar; ceną tego, że dolar zostaje w kieszeni, jest powstrzymanie się od zjedzenia ciastka. […] Cena zarobienia dziennie o 2 dolary więcej, może być obowiązek przepracowania dodatkowej godziny. Można na to patrzeć jak na coś przykrego – na wysiłek albo stratę wolnego czasu – ale można też i odwrotnie; ceną dodatkowej godziny wolnego czasu dziennie, jest dochód o 2 dolary mniejszy.

Czyli problem tkwi nie w sile naszej woli, a w błędnym obieraniu celów. Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka, pytanie tylko, która z tych rzeczy jest celem nadrzędnym.

Cele i ideały miej własne.

To co zwiemy silną wolą, często przegrywa w starciu z rzeczywistością. Postanawiamy sobie, że zaczniemy regularnie ćwiczyć, kupujemy karnet na siłownię i chodzimy tam tylko przez tydzień. Zabieramy się za zdrowe odżywienie, jemy same liście sałaty skropione sokiem z cytryny, a po trzech dniach lądujemy w budce z kebabem. Wraz z nadejściem nowego semestru planujemy walkę o lepsze oceny, ale już podczas pierwszego wahania między przygotowywaniem się do kolokwium a kawą z koleżanką, wybieramy raczej to drugie.

Czemu tak się dzieje?

Najzwyczajniej w świecie często decydujemy się na osiąganie nie swoich celów. Chcemy poprawić oceny, bo tego wymagają od nas rodzice. Walczymy o piękną sylwetkę, żeby nikt nie wytykał nas palcami na plaży. Postanawiamy jeść zdrowo, no bo jak tu się przyznać szczupłej jak przecinek koleżance, że tak naprawdę to zamiast puddingi chia chętniej wciągniesz schabowego z ziemniakami?

Tymczasem cudzego celu nie jesteś w stanie wizualizować sobie na tyle przekonująco, by przysłonił Ci zachcianki i poskromił lenistwo. Stąd zamiast radości i sukcesu, kolejny brak “motywacji”, niepowodzenie i wyrzuty sumienia.

Dlatego zawsze szukaj własnej drogi i wybieraj tylko to, co TY uważasz za słuszne.

Myśl o tym czego chcesz, a nie o rzeczach, które chcesz uniknąć.

Znacie tę zabawę – powtórz w myślach kilka razy zdanie “mały, biały miś polarny”, a potem przez 5 minut spróbuj nie myśleć o białych misiach. Da się? Raczej średnio.

To samo dotyczy pojawiających się w naszym życiu pokus. Umiejętność odwracania uwagi od rzeczy niechcianych i koncentrowanie się na swoim celu i dalekosiężnych planach jest pierwszym mechanizmem pozwalającym pracować nad konsekwencją w działaniu.

Zamiast więc siedzieć i wpatrywać się w kostkę czekolady, wmawiając sobie, że przecież możesz ją zjeść, a zdrowe odżywianie i odchudzanie równie dobrze zacząć od jutra – po prostu jej nie jedz, mając na uwadze cel, który przed sobą stawiasz. W tym wypadku szczuplejsza sylwetka czy lepsze wyniki badań.

Albo przeciwnie – zjedz ją ze smakiem i zaakceptuj swoją figurę taką, jaka jest. Nie każdy musi wyglądać jak modelka. Najważniejsze to dobrze się czuć ze sobą i mieć świadomość słuszności podejmowanych decyzji.

Silna wola to wymówka.

Krótko mówiąc – słaba silna wola to jedna z podstawowych wymówek, wspomagających zachowanie biernej postawy i pozostanie w strefie komfortu.

Jeśli zatem chcesz nie tylko stawiać przed sobą cele, ale przede wszystkim je osiągać – zamiast szukać inspiracji, motywacji i nie wiadomo czego jeszcze, dokonuj po prostu odpowiednich wyborów. Dąż do spełnienia swoich własnych pragnień, a nie tych wymuszanych przez społeczeństwo. Wtedy siły i chęci do działania będziesz mieć aż nadto.

I żadna góra ptysiów czy pączków nie powstrzyma Cię przed dojściem tam, dokąd faktycznie zmierzasz.

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

 

No more articles
Close