Mamy wakacje, dla jednych to dwa a nawet trzy miesiące niczym nie zmąconej wolności, dla innych tydzień lub nieco więcej urlopu.

Jak długie by nie były, musimy pamiętać, że wakacje to nie urlop w tropikach, a po prostu… stan umysłu. Wypocząć możemy tak samo dobrze tysiące kilometrów stąd, jak i na własnym balkonie. I odwrotnie – wyjazd w daleki świat wcale nie gwarantuje nam, że wrócimy naładowani nową energią.

Wakacje, urlop, wypoczynek, wszystko to kojarzy nam się z błogim spokojem i czasem w którym możemy robić to, na co mamy ochotę. Paradoksalnie, mimo że wszyscy oczekują wakacji z wytęsknieniem, gdy już nadejdą, okazuje się, że nie każdy wypoczywać umie.

Jest duża różnica między robieniem nic a nicnierobieniem.

Urlop to czas na bycie “tu i teraz”.

Teoretycznie nasz organizm sam wie, co dla nas najlepsze. Dlatego to on powinien nam podsunąć pomysł na urlop i podpowiedzieć sposób i miejsce w którym wypoczniemy najlepiej.

Niestety to wcale nie jest takie łatwe. W ciągu całego roku zwykle staramy się zagłuszać nasze potrzeby, nie chcemy słuchać samych siebie. Nasz organizm może sobie wysyłać nam sygnały, że jesteśmy zmęczeni i potrzebujemy odpoczynku, jednak zaciskamy zęby i pracujemy dalej. Często przez to o wiele mniej wydajnie.

Urlop jest więc najlepszym czasem na bycie “tu i teraz” w zgodzie z samym sobą. Dzięki temu jesteśmy w stanie odnaleźć niesamowitą stabilność i energię wewnątrz siebie. Jeśli jednak przez cały staramy się nie odbierać sygnałów, wysyłanych przez nasz organizm, bardzo możliwe, że teraz nie będziemy wiedzieli jak to zmienić. Współcześnie bardzo brakuje nam umiejętności bycia “tu i teraz” czyli tylko i wyłącznie w kontakcie z naszym ciałem i tym co robimy. Nie  z emocjami, myślami i całym tym filmem który nasz umysł nieustannie nam wyświetla. Chodzi o bycie ze sobą na zupełnie fizycznym poziomie, na odczuwaniu tego co dzieje się wokół, skupieniu na smakach, dotyku, nacisku własnego ciała na podłoże, płynności ruchów.

Gdy tylko człowiek wsłucha się w siebie, poczuje ziemię pod stopami, ciężar własnego ciała, rytm oddechu, dociera do prawdziwego kontaktu z rzeczywistością, bez planów, lęków, ocen. Nabieramy dystansu, uspokajamy się i dzięki temu w pełni odpoczywamy.

Czytałam kiedyś, że sztuka życia polega na umiejętnym zarządzaniu własną energią – musimy zrobić to co trzeba, zużywając przy tym 80% naszej dziennej energii. Pozostałe 20% powinniśmy przeznaczyć na regenerację. Często jednak wyładowujemy nasze baterie doszczętnie, wieczorem padamy ze zmęczenia. Nasze ciało nie ma siły wypocząć, nawet jeśli ma czas.

Musimy pamiętać o tym, że zasób naszej energii życiowej w dużej mierze przekłada się na stan naszego zdrowia. Jasne od czasu do czasu możemy dać z siebie wszystko i po powrocie do domu, po prostu paść na łóżko. Jednak nie można tego powtarzać codziennie. Jeżeli wciąż doszczętnie wyczerpujemy naszą energię życiową i nie podładowujemy jej odpowiednio, prawdopodobnie prędzej czy później odczujemy tego konsekwencje.

Urlop może być więc czasem, by te akumulatory naładować, a po powrocie do pracy, nauczyć się lepiej gospodarować swoją energią. Dobrze, jeśli możemy sobie pozwolić na chociaż kilkudniowy wyjazd.  Zmiana klimatu, otoczenia, słońce, świeże powietrze, spokojny umysł, śmiech – to wszystko źródła energii. Jednak nawet zostając w domu, zmiana rytmu dnia i odłożenie na bok obowiązków, może dużo pomóc.

Jak odpocząć w wakacje?

To wbrew pozorom bardzo trudne pytanie, ale też kluczowe. Absolutnie każdy z nas ma inne potrzeby, dlatego też preferuje inną formę odpoczynku. Jedni szukają możliwości spędzenia czasu z rodziną, inni żony. Albo przynajmniej dziewczyny. Jedni chcą uciec z miasta, drudzy przeciwnie – pragną zwiedzać wielkie metropolie. Ktoś pragnie leżeć do góry brzuchem, podczas gdy innego aż roznosi chęć zdobywania świata.

Najważniejsze, by jasno rozpoznać swoje potrzeby, określić cel urlopu czy całych wakacji.

Na tym etapie często popełniamy błąd. Dzieje się tak dlatego, że przy planowaniu wakacji, za bardzo kierujemy się tym, co ludzie powiedzą. I tak na przykład w głębi duszy chcielibyśmy zaszyć się w domku na Mazurach, mimo wszystko jednak wybierzemy wspinaczkę wysokogórską, bo przecież trzeba być modnym i aktywnym. Nie zastanawiamy się nad tym, czy to faktycznie miejsce dla nas, czy tego właśnie potrzebujemy i czy w nim wypoczniemy. Jedziemy tam, gdzie trzeba być, a nie tam gdzie naprawdę chcemy. 

Druga sprawa, to zbyt ambitne plany. Zapominamy o tym, że naszym celem jest odpoczynek. Zamiast tego robimy długaśną listę rzeczy do zrobienia i do nadrobienia. Chcemy zwiedzać, pływać, skakać, jeździć na rowerze, czytać książki, posprzątać mieszkanie i spotkać się ze wszystkimi dawno niewidzianymi znajomymi i rodziną. Tymczasem nasz przemęczony organizm często przez kilka pierwszych, wolnych dni błaga o to by… po prostu nic nie robić.

Musimy pogodzić się z tym, że taki pasywny odpoczynek często bywa nieprzyjemny, a nawet nieco bolesny. Właśnie w takich od dawna wyczekiwanych chwilach oddechu, wypływają na wierzch wszelkie myśli, które przez długi czas blokowaliśmy, lub po prostu nie mieliśmy na nie czasu. Nie możemy jednak uciekać przed nimi w nieskończoność. Trzeba pozwolić im przypłynąć, i… odpłynąć. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie w pełni cieszyć się z czasu wolnego.

Taki stan trwa jednak tylko kilka pierwszych dni, dlatego nie ma sensu zakładać, że jesteśmy tak zmęczeni, że przez całe dwa tygodnie będziemy tylko leżeć do góry brzuchem. To też jest błąd. Mamy wolne, dlatego zróbmy coś dobrego dla swojego organizmu. Odreagowujmy nie tylko na poziomie psychicznym ale również fizycznym. Nie mówię, że trzeba od razu skakać na bungee, ale jest cała masa różnych aktywności, które pomagają nam w wyrzuceniu z siebie emocji, stresu i napięć, które cały czas gromadzą się i odkładają w naszym ciele.

Dlatego właśnie dobrze jest w wakacje poruszać się trochę. Tutaj także nie popadajmy w skrajności, nie planujmy, że od pierwszego dnia wolnego będziemy biegać po 10 kilometrów, podczas gdy na co dzień spędzamy całe dnie za biurkiem. Nawet energiczny spacer może dla nas zrobić dużo dobrego.

Pamiętaj również, że Twoje wakacje nie muszą być idealne. Często jest tak, że naoglądamy się pinterestowych czy tumblrowych wyreżyserowanych i wyretuszowanych zdjęć z podróży i chcemy, żeby nasz urlop był dokładnie taki sam. Za dużo sobie wyobrażamy i obiecujemy, a życie to jednak nie jest “Ale kino”. Na tym jednak polega jego piękno – najcudowniejsze są rzeczy, które możemy dotknąć, przeżyć, doświadczyć, oraz wszystkie emocje z nimi związane. A nie te, które możemy jedynie zobaczyć.

I jeszcze jedno – naucz się odpuszczać, chociażby na tych kilka dni. Czasem po przyjechaniu na miejsce, okazuje się, że nie wszystko jest takie jak w ofercie, albo takie jak sobie wyobrażaliśmy. Jesteśmy zawiedzeni i staramy się walczyć o wszystko to, czego nie ma, a być powinno. Nie warto. Zdecydowanie lepiej jest po prostu wziąć głęboki oddech i stwierdzić “no trudno, bez tego też da się żyć”. Bo ze skołatanymi nerwami na pewno wypocząć się nie da.

Jeżeli spodobał Ci się wpis, to znajdź mnie proszę tutaj:

I dołącz do naszej Tajnej Grupy na Facebooku

Albo zapisz się do darmowego newslettera, aby otrzymywać dodatkowe materiały i treści.

 

 

No more articles
Close